panmisiek prowadzi tutaj blog rowerowy

panmisiek

Wpisy archiwalne w kategorii

200km>

Dystans całkowity:11200.46 km (w terenie 0.50 km; 0.00%)
Czas w ruchu:425:22
Średnia prędkość:26.33 km/h
Maksymalna prędkość:91.10 km/h
Suma podjazdów:109008 m
Maks. tętno maksymalne:175 (95 %)
Maks. tętno średnie:144 (78 %)
Suma kalorii:171320 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:280.01 km i 10h 38m
Więcej statystyk

Mille Pennines 1000km Audax cz 4

Poniedziałek, 4 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 3

Niedziela, 3 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 2

Sobota, 2 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, solo, hardcory, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz1

  • DST 284.10km
  • Czas 11:49
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 80.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 119( 65%)
  • Kalorie 17866kcal
  • Podjazdy 11740m
  • Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 lipca 2016 | dodano: 08.07.2016

https://connect.garmin.com/modern/activity/1241363...



Spakowany na 99%


dzien 0 przyjazd do blackpool z Garethem i na wejsciu zostalem zlany deszczem zanim zdazylem zlozyc rower i dostac sie do hostelu.
Start planowy o godz. 10:00 1 lipca 
14 punktow kontrolnych do zaliczenia
1000km i 12000m przewyzszenia
To moj pierwszy wielodniowy brevet.


Dzien 1 0-284km 3471m
Prognozy pogody zapowiadaly ulewne deszcze po poludniu co sie niestety sprawdzilo.
Pobudka o 6.
Finalne pakowanie i wyjazd do lidla po zapasy jedzenia.
Do punktu startu dojechalem cos przed 9. Sniadanko, zrzut bagazu ktory pozniej byl w PK Askrigg przez ktory przejezdzalismy 3 razy (tam tez byla opcja noclegu), odebranie karty brevetowej, pogawedka i jazda.

Punktualnie o 10 90 osob wystartowalo, spodziewalem sie spokojnego tempa na poczatku ale przez pierwsza godzine zrobilismy 36km a przez 3h rowne 100km takze nie bylo obijania (mocny wiatr w plecy pomogl).

Ekipa w komplecie



W zalozeniu mialem jechac z Garethem ALexem i Adamem przez wiekszosc dystansu...

Alex


Adam

Okolo 130km zaraz przed PK dopadla nas ulewa ktora przeczekalismy na przystanku autobusowym.
Kawalek po PK znowu podobna sytucja tylko tym razem chowalismy sie pod drzewem...
Okolo 150km Alex przyspieszyl i tyle go widzielismy, wiec reszte dnia jechalismy we 3.



Finalem dnia byl podjazd Hardknott Pass (200Km) gdzie nachylenie dochodzilo do 30% (glownie trzymalo ponad 20). Lekko nie bylo ale dzieki przelozeniu 34-50 11-32 jakos sie wturlalem nie pchajac roweru jak to 1/4 ludzi zrobila.



Pod sam koniec dnia odlaczylem sie od chlopakow i przyspieszylem bo strasznie mi stopy zmarzly i chcialem sie jak najszybciej dostac do PK.
Temperatura pod koniec dnia spadla do 4 stopni.
Do duzego PK Askrigg docieram o 23:59
Szama, prysznic i spanie... no wlasnie spedzilem prawie 4h w lozku a spalem 1,5h...

Dzien 2 284-646km - kilkadziesiat km przez Szkocje.
Zapowiadal sie bardzo dlugi i bardzo nieprzyjemny dzien ze wzgledu na deszcz i bardzo mocny wiatr wiejacy 20mil/h. Temperatura poczatkowo wynosila 9 stopni.

Pobudka o 5:30. Sniadanie i okolo 6 wyjazd z Garethem bo Adam i Alex wystartowali nieco wczesniej.
Juz na pierwszym kilometrze rozpoczal sie podjazd z fragmentami 25% wiec rozgrzewki nie bylo zadnej :/
Ujechalismy 20km i Gareth'a zaczelo bolec sciegno achillesa wiec musial zakonczyc swoja przygode...
Ruszylem solo dosc zwawo z nadzieja ze zlapie chlopakow. Zaczely sie klopoty zoladkowe ale jakos od punktu do punktu jechalem. Na 2 PK dnia probowalem podregulowac tylna przerzutke bo cos zle dziala i finalnie urwala mi sie linka przy manetce. SUPER. Do duzego PK 210km a do najblizszego miasteczka/wiochy pewnie z 60-70 (jednak nie bylo zadnego sklepu rowerowego), no coz postanowilem ze jade dalej na jednej przerzutce (wlasciwie to maly i duzy blat wiec dwie).
Jeszcze spotkalem grupke ludzi i pytalem czy nie maja linki zapasowej ale niestety nie poratowali na dodatek powiedzieli mi ze sie wycofuja bo warunki ich psychicznie zniszczyly...

Wjezdzam do Szkocji

Zahaczylem jeszcze o lokalny pub za potrzeba a tam impreza na calego :) Spiewy i tance az mi smak na browarka naszedl ale sobie odpuscilem.
Turlalem sie po podjazdach zygzakiem co by kolana oszczedzac bo jakbym cisnal w lini prostej to podejrzewam ze moja jazda by sie skonczyla po 2gim dniu.
Dostanie sie do kolejnego PK w Lockerbie zajelo mi 4h (70km jazdy). Wiatr strasznie masakrowal ale wiedzialem ze od tego momentu juz bedzie coraz latwiej wiec jakos przetrwalem ten hardcore.

Na wyjezdzie z miasteczka zlapalem sie jakichs dwoch typkow i jechalem z nimi przez wiekszosc reszty dnia.
Do Askrigg (duzy PK) dotarlem okolo 3.
Tradycyjnie szama, prysznic i do spania.
I znowu nie moglem zasnac :/ Wiec z 3.5h w lozku przespalem max 2h -troche malo.

Obraz po bitwie...

Dzien 3 646-900km Dzien 33% scian...
Prognozy pogody byly poza wiatrem super wiec przynajmniej tyle dobrego.
Dzien wczesniej Alex odpuscil jazde w brevecie ale chcial przejechac dzien 3 wiec byl moim gregario :).
Zanim wystartowalismy musialem wymienic linke od przerzutki co nie bylo super latwym zadaniem bo prowadzenie jest w ramie a ja mialem za soba 650km i niemal nieprzespane dwie noce, ale jakos to ogarnalem i wystartowalismy jako ostatni o godz 9:30.

Pierwsze 60km w nieco ponad 2h wiec tempo poczatkowo eleganckie.
Wyprzedzila nas grupka lokalnych riderow ktorzy niedzielny trening jechali, Alex nie pozostal obojetny i wyszedl na czolo i dosc powaznie naciagnal chlopakow :) Ja dalem sobie spokoj z takimi atrakcjami.

Zaraz przed 1 PK pekla mi szprycha w tylnym kole ale wyciagnalem ja i nieco wycentrowalem i dalo sie jechac dalej. Zatrzymalismy sie w jakims pubie na kawe z ktorej zrobilo sie piwko z frytkami :).



Po takim postoju strasznie mnie na spanie wzielo ale szybko to minelo.
Zmierzalismy w kierunku wschodniego wybrzeza do zatoki Roobin Hood'a gdzie byl PK (780km). Przerwa na kawe i ciatko.




Od tego momentu zaczal sie ultra hardcore. Przez kolejne 2h ujechalismy az 20km... Jechalismy sciezkami gdzie najczesciej widziane znaki to "33%".


Widzac taki wykres wiadome bylo ze lekko nie bedzie.




Jak slonce zaczelo zachodzic to wjechalo mi zmeczenie z trzech dni i dodatkowo brak snu wiec probowalem sie ratowac gumami z kofeina. W pewnym momencie nie bylem juz w stanie za bardzo jechac wiec Alex zapytal mnie czy nie chce sie zatrzymac na kilka minut usiasc na lawce i cos przekasic. Pomoglo! Ale tylko na pol godziny a do PK zostalo nam 22 mile (godz 23:45). Jakos krecilismy i im blizej PK tym bardziej chcialo mi sie spac ale jakos probowalem sie motywowac.
Ostatnie 5km probowalem przyspieszyc prawie na maksa co by sie nieco pobudzic i troche pomoglo. Dotarlismy w jednym kawalku. Tym razem to nawet prysznica nie bralem tylko cos przekasilem i poszedlem spac. W koncu udalo sie normalnie zasnac.
Przespalem sie 3h.

Dzien 4 100km powrot do Blackpool

To juz byla formalnosc.
Jeden podjazd na poczatek i pozniej juz po plaskim pod wiatr do konca.
Zaczelismy jazde w grupce z 10-15 osob ale po kilku km ja zostalem bo bolaly mnie kolana i nie chcialem ich forsowac.
Tak wiec ostatnia setke jechalem solo.
Limit czasu konczyl sie o godz 13 a ja wyjechalem okolo 7 wiec na spokojnie bez pospiechu ukonczylem pierwszego Breveta 1000km okolo 11:30.
Gdyby byla lepsza pogoda i nie mial bym problemow technicznych impreze napewno udaloby sie ukonczyc szybciej lub byc poprostu mniej zmeczonym gdybym ukonczyl w podobnym czasie. Najwazniejsze jest doswiadczenie ktore wynioslem z tego wyjazdu. Nastepne imprezy beda napewno latwiejsze przez te ciezkie chwile i doswiadczenia ktore przetestowaly moja wole walki.

Wystartowalo 90 osob 
Ukonczylo 38... 


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, ze zdjęciami, 30km>, 50km>, Wycieczkowo, Brevety

Over the Mountains and Misty Wildernesses Brevet 400km + dojazd

  • DST 532.50km
  • Czas 23:17
  • VAVG 22.87km/h
  • VMAX 78.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 159( 86%)
  • HRavg 123( 66%)
  • Kalorie 10071kcal
  • Podjazdy 6400m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 maja 2016 | dodano: 30.05.2016


http://www.strava.com/clubs/130178


Wyjazd sobota 0:45
Powrot niedziela 11:10
Brutto 34h 25m Netto 21h 30m
35 osob okolo tylko startowalo.

Start okolo 5:30 solo.
Na poczatku breveta zlalo mnie konkretnie, ale pozniej az do nocy bylo przyzwoicie, ale jak zaczelo lac w nocy to caly przemoczony i wychlodzony bylem. Dodatkowo niewyspany bo 2h sie tylko kimnalem.
Zaczalem jazde swoim tempem i powoli doganialem ludzi. Na 1 PK widzialem grupke z 8osob ktora ruszyla kilka minut przede mna i wiedzialem ze dobrze by bylo ich zlapac przed kolejnym PK. Troszke podkrecilem tempo i gdzies po 30km doszedlem do chlopakow z ktorymi jechalem juz do samego konca.
W dzien jechalo sie super bo wiatr lekko w plecy, sloneczko swiecilo, widoki piekne, a jak przyszla noc to zrobilo sie zimno i mokro. Dodatkowo w kurtce rozwalil mi sie zamek i nie moglem nic z tym zrobic wiec dodatkowo sie wychlodzilem.

Widoki byly najlepsze jakie w UK widzialem do tej pory. Zjazdy podjazdy poezja.
Przez ostatnie 100km myslalem tylko zeby dojechac do konca.
Epicka trasa, byloby zajebiscie gdyby tylko nie padalo.

W planie mialem wrocic na rowerze po brevecie, ale bylem zbyt ujechany/niewyspany zeby sie tego podjac
Wiec pojechalem zlapac pociag i czekalem 3,5h w Cheltenham.
Przewyzszen wyszlo okolo 6300-6400m realnie (ostatni 1000 jest obciety bo padl mi garmin)




Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Brevet Cymru 400km + dojazd

  • DST 511.23km
  • Czas 19:24
  • VAVG 26.35km/h
  • VMAX 69.80km/h
  • Temperatura 5.8°C
  • HRmax 164( 89%)
  • HRavg 124( 67%)
  • Kalorie 8566kcal
  • Podjazdy 5148m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 maja 2016 | dodano: 01.05.2016

Zimno oj zimno...
Kilka slow pozniej 
https://connect.garmin.com/modern/activity/1149071...


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, w grupie

spontan dwiescie

  • DST 204.00km
  • Czas 07:15
  • VAVG 28.14km/h
  • VMAX 70.42km/h
  • HRmax 169( 91%)
  • HRavg 141( 76%)
  • Kalorie 4051kcal
  • Podjazdy 2006m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 kwietnia 2016 | dodano: 05.04.2016


Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, solo

Gran Canaria dz 9 - dookola wyspy

  • DST 220.00km
  • Czas 08:40
  • VAVG 25.38km/h
  • VMAX 64.58km/h
  • HRmax 162( 88%)
  • HRavg 127( 69%)
  • Kalorie 4361kcal
  • Podjazdy 4167m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 marca 2016 | dodano: 10.07.2016


Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, Gran Canaria 2016, w grupie

Ostatni dlugi trening przed Gran Canaria

  • DST 200.87km
  • Czas 07:20
  • VAVG 27.39km/h
  • VMAX 73.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 167( 90%)
  • HRavg 137( 74%)
  • Kalorie 3806kcal
  • Podjazdy 2230m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 lutego 2016 | dodano: 18.02.2016

W planie mialem jeden przystanek w Brecon kolo 100kma i do tego momentu planowalem jechac bardzo spokojnie.
W Brecon przystanek na kawke ciacho i przepakowanie zeli.
Druga czesc trasy po przystanku miala byc juz nieco mocniej pojechana w zaleznosci od samopoczucia.
Zapas jedzenia i picia wyliczylem idealnie, wszystko poszlo gladko i poza brutalna sciana na 145kmie w miare przyjemnie

https://connect.garmin.com/activity/1055076609


Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, solo

lekkie 200 przygotowujace pod zyciowke

  • DST 216.01km
  • Czas 07:40
  • VAVG 28.18km/h
  • VMAX 72.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 163( 88%)
  • HRavg 137( 74%)
  • Kalorie 3998kcal
  • Podjazdy 1911m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2015 | dodano: 06.09.2015

Ostatnie dwa dni przeziebiony na maksa bylem zreszta dzisiaj dalej gile z nosa i kaszel ale nie bylo opcji odpuscic. Na dodatek pracowalem ostatnie 4 dni z rzedu wiec swiezosci nie bylo ale zalozeniem bylo zeby poprostu przejechac lekko cos kolo 200km.
Na 102km garmin mi sie wylaczyl i musialem czekac az zlapie satelity i jak ruszylem to zapomnialem wystartowac czas od nowa i przejechalem spory kawalek podjazdu w Llanelli bez zapisu.


https://connect.garmin.com/dashboard?cid=1915921


Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, solo