panmisiek prowadzi tutaj blog rowerowy

panmisiek

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:6037.56 km (w terenie 6.50 km; 0.11%)
Czas w ruchu:243:03
Średnia prędkość:24.84 km/h
Maksymalna prędkość:81.90 km/h
Suma podjazdów:66292 m
Maks. tętno maksymalne:184 (99 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:35549 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:137.22 km i 5h 39m
Więcej statystyk

Mille Pennines 1000km Audax cz 4

Poniedziałek, 4 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 3

Niedziela, 3 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 2

Sobota, 2 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, solo, hardcory, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz1

  • DST 284.10km
  • Czas 11:49
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 80.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 119( 65%)
  • Kalorie 17866kcal
  • Podjazdy 11740m
  • Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 lipca 2016 | dodano: 08.07.2016

https://connect.garmin.com/modern/activity/1241363...



Spakowany na 99%


dzien 0 przyjazd do blackpool z Garethem i na wejsciu zostalem zlany deszczem zanim zdazylem zlozyc rower i dostac sie do hostelu.
Start planowy o godz. 10:00 1 lipca 
14 punktow kontrolnych do zaliczenia
1000km i 12000m przewyzszenia
To moj pierwszy wielodniowy brevet.


Dzien 1 0-284km 3471m
Prognozy pogody zapowiadaly ulewne deszcze po poludniu co sie niestety sprawdzilo.
Pobudka o 6.
Finalne pakowanie i wyjazd do lidla po zapasy jedzenia.
Do punktu startu dojechalem cos przed 9. Sniadanko, zrzut bagazu ktory pozniej byl w PK Askrigg przez ktory przejezdzalismy 3 razy (tam tez byla opcja noclegu), odebranie karty brevetowej, pogawedka i jazda.

Punktualnie o 10 90 osob wystartowalo, spodziewalem sie spokojnego tempa na poczatku ale przez pierwsza godzine zrobilismy 36km a przez 3h rowne 100km takze nie bylo obijania (mocny wiatr w plecy pomogl).

Ekipa w komplecie



W zalozeniu mialem jechac z Garethem ALexem i Adamem przez wiekszosc dystansu...

Alex


Adam

Okolo 130km zaraz przed PK dopadla nas ulewa ktora przeczekalismy na przystanku autobusowym.
Kawalek po PK znowu podobna sytucja tylko tym razem chowalismy sie pod drzewem...
Okolo 150km Alex przyspieszyl i tyle go widzielismy, wiec reszte dnia jechalismy we 3.



Finalem dnia byl podjazd Hardknott Pass (200Km) gdzie nachylenie dochodzilo do 30% (glownie trzymalo ponad 20). Lekko nie bylo ale dzieki przelozeniu 34-50 11-32 jakos sie wturlalem nie pchajac roweru jak to 1/4 ludzi zrobila.



Pod sam koniec dnia odlaczylem sie od chlopakow i przyspieszylem bo strasznie mi stopy zmarzly i chcialem sie jak najszybciej dostac do PK.
Temperatura pod koniec dnia spadla do 4 stopni.
Do duzego PK Askrigg docieram o 23:59
Szama, prysznic i spanie... no wlasnie spedzilem prawie 4h w lozku a spalem 1,5h...

Dzien 2 284-646km - kilkadziesiat km przez Szkocje.
Zapowiadal sie bardzo dlugi i bardzo nieprzyjemny dzien ze wzgledu na deszcz i bardzo mocny wiatr wiejacy 20mil/h. Temperatura poczatkowo wynosila 9 stopni.

Pobudka o 5:30. Sniadanie i okolo 6 wyjazd z Garethem bo Adam i Alex wystartowali nieco wczesniej.
Juz na pierwszym kilometrze rozpoczal sie podjazd z fragmentami 25% wiec rozgrzewki nie bylo zadnej :/
Ujechalismy 20km i Gareth'a zaczelo bolec sciegno achillesa wiec musial zakonczyc swoja przygode...
Ruszylem solo dosc zwawo z nadzieja ze zlapie chlopakow. Zaczely sie klopoty zoladkowe ale jakos od punktu do punktu jechalem. Na 2 PK dnia probowalem podregulowac tylna przerzutke bo cos zle dziala i finalnie urwala mi sie linka przy manetce. SUPER. Do duzego PK 210km a do najblizszego miasteczka/wiochy pewnie z 60-70 (jednak nie bylo zadnego sklepu rowerowego), no coz postanowilem ze jade dalej na jednej przerzutce (wlasciwie to maly i duzy blat wiec dwie).
Jeszcze spotkalem grupke ludzi i pytalem czy nie maja linki zapasowej ale niestety nie poratowali na dodatek powiedzieli mi ze sie wycofuja bo warunki ich psychicznie zniszczyly...

Wjezdzam do Szkocji

Zahaczylem jeszcze o lokalny pub za potrzeba a tam impreza na calego :) Spiewy i tance az mi smak na browarka naszedl ale sobie odpuscilem.
Turlalem sie po podjazdach zygzakiem co by kolana oszczedzac bo jakbym cisnal w lini prostej to podejrzewam ze moja jazda by sie skonczyla po 2gim dniu.
Dostanie sie do kolejnego PK w Lockerbie zajelo mi 4h (70km jazdy). Wiatr strasznie masakrowal ale wiedzialem ze od tego momentu juz bedzie coraz latwiej wiec jakos przetrwalem ten hardcore.

Na wyjezdzie z miasteczka zlapalem sie jakichs dwoch typkow i jechalem z nimi przez wiekszosc reszty dnia.
Do Askrigg (duzy PK) dotarlem okolo 3.
Tradycyjnie szama, prysznic i do spania.
I znowu nie moglem zasnac :/ Wiec z 3.5h w lozku przespalem max 2h -troche malo.

Obraz po bitwie...

Dzien 3 646-900km Dzien 33% scian...
Prognozy pogody byly poza wiatrem super wiec przynajmniej tyle dobrego.
Dzien wczesniej Alex odpuscil jazde w brevecie ale chcial przejechac dzien 3 wiec byl moim gregario :).
Zanim wystartowalismy musialem wymienic linke od przerzutki co nie bylo super latwym zadaniem bo prowadzenie jest w ramie a ja mialem za soba 650km i niemal nieprzespane dwie noce, ale jakos to ogarnalem i wystartowalismy jako ostatni o godz 9:30.

Pierwsze 60km w nieco ponad 2h wiec tempo poczatkowo eleganckie.
Wyprzedzila nas grupka lokalnych riderow ktorzy niedzielny trening jechali, Alex nie pozostal obojetny i wyszedl na czolo i dosc powaznie naciagnal chlopakow :) Ja dalem sobie spokoj z takimi atrakcjami.

Zaraz przed 1 PK pekla mi szprycha w tylnym kole ale wyciagnalem ja i nieco wycentrowalem i dalo sie jechac dalej. Zatrzymalismy sie w jakims pubie na kawe z ktorej zrobilo sie piwko z frytkami :).



Po takim postoju strasznie mnie na spanie wzielo ale szybko to minelo.
Zmierzalismy w kierunku wschodniego wybrzeza do zatoki Roobin Hood'a gdzie byl PK (780km). Przerwa na kawe i ciatko.




Od tego momentu zaczal sie ultra hardcore. Przez kolejne 2h ujechalismy az 20km... Jechalismy sciezkami gdzie najczesciej widziane znaki to "33%".


Widzac taki wykres wiadome bylo ze lekko nie bedzie.




Jak slonce zaczelo zachodzic to wjechalo mi zmeczenie z trzech dni i dodatkowo brak snu wiec probowalem sie ratowac gumami z kofeina. W pewnym momencie nie bylem juz w stanie za bardzo jechac wiec Alex zapytal mnie czy nie chce sie zatrzymac na kilka minut usiasc na lawce i cos przekasic. Pomoglo! Ale tylko na pol godziny a do PK zostalo nam 22 mile (godz 23:45). Jakos krecilismy i im blizej PK tym bardziej chcialo mi sie spac ale jakos probowalem sie motywowac.
Ostatnie 5km probowalem przyspieszyc prawie na maksa co by sie nieco pobudzic i troche pomoglo. Dotarlismy w jednym kawalku. Tym razem to nawet prysznica nie bralem tylko cos przekasilem i poszedlem spac. W koncu udalo sie normalnie zasnac.
Przespalem sie 3h.

Dzien 4 100km powrot do Blackpool

To juz byla formalnosc.
Jeden podjazd na poczatek i pozniej juz po plaskim pod wiatr do konca.
Zaczelismy jazde w grupce z 10-15 osob ale po kilku km ja zostalem bo bolaly mnie kolana i nie chcialem ich forsowac.
Tak wiec ostatnia setke jechalem solo.
Limit czasu konczyl sie o godz 13 a ja wyjechalem okolo 7 wiec na spokojnie bez pospiechu ukonczylem pierwszego Breveta 1000km okolo 11:30.
Gdyby byla lepsza pogoda i nie mial bym problemow technicznych impreze napewno udaloby sie ukonczyc szybciej lub byc poprostu mniej zmeczonym gdybym ukonczyl w podobnym czasie. Najwazniejsze jest doswiadczenie ktore wynioslem z tego wyjazdu. Nastepne imprezy beda napewno latwiejsze przez te ciezkie chwile i doswiadczenia ktore przetestowaly moja wole walki.

Wystartowalo 90 osob 
Ukonczylo 38... 


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, ze zdjęciami, 30km>, 50km>, Wycieczkowo, Brevety

Over the Mountains and Misty Wildernesses Brevet 400km + dojazd

  • DST 532.50km
  • Czas 23:17
  • VAVG 22.87km/h
  • VMAX 78.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 159( 86%)
  • HRavg 123( 66%)
  • Kalorie 10071kcal
  • Podjazdy 6400m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 maja 2016 | dodano: 30.05.2016


http://www.strava.com/clubs/130178


Wyjazd sobota 0:45
Powrot niedziela 11:10
Brutto 34h 25m Netto 21h 30m
35 osob okolo tylko startowalo.

Start okolo 5:30 solo.
Na poczatku breveta zlalo mnie konkretnie, ale pozniej az do nocy bylo przyzwoicie, ale jak zaczelo lac w nocy to caly przemoczony i wychlodzony bylem. Dodatkowo niewyspany bo 2h sie tylko kimnalem.
Zaczalem jazde swoim tempem i powoli doganialem ludzi. Na 1 PK widzialem grupke z 8osob ktora ruszyla kilka minut przede mna i wiedzialem ze dobrze by bylo ich zlapac przed kolejnym PK. Troszke podkrecilem tempo i gdzies po 30km doszedlem do chlopakow z ktorymi jechalem juz do samego konca.
W dzien jechalo sie super bo wiatr lekko w plecy, sloneczko swiecilo, widoki piekne, a jak przyszla noc to zrobilo sie zimno i mokro. Dodatkowo w kurtce rozwalil mi sie zamek i nie moglem nic z tym zrobic wiec dodatkowo sie wychlodzilem.

Widoki byly najlepsze jakie w UK widzialem do tej pory. Zjazdy podjazdy poezja.
Przez ostatnie 100km myslalem tylko zeby dojechac do konca.
Epicka trasa, byloby zajebiscie gdyby tylko nie padalo.

W planie mialem wrocic na rowerze po brevecie, ale bylem zbyt ujechany/niewyspany zeby sie tego podjac
Wiec pojechalem zlapac pociag i czekalem 3,5h w Cheltenham.
Przewyzszen wyszlo okolo 6300-6400m realnie (ostatni 1000 jest obciety bo padl mi garmin)




Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, Wycieczkowo, ze zdjęciami

odchudzanie Canyona -17,3 grama :)

Niedziela, 31 maja 2015 | dodano: 31.05.2015

Obcialem nadmiar sztycy okolo 9cm ktora przed operacja wazyla 116,5 grama a teraz jest lzejsza o 17,3g czyli 99,2g :)

Waga ze wszystkimi dodatkami okolo 6,92kg ale niedlugo operacja wymiany szprych :) I w przyszlosci jeszcze tylko pancerze na AICAN i chyba na tym skonczy sie odchudzanie.

[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie/563317/przed-zabiegiem]http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,563...


[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie/563320/odciety-kawalek]http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,563...

[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie/563318/po-obcieciu-okolo-9cm-177g-mniej]http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,563...

[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie/563322/9-cm-mniej-sztycy]http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,563...


Kategoria do pracy, po mieście, ze zdjęciami

Kreta - Grecja

  • DST 151.72km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:43
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 74.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 172( 91%)
  • HRavg 142( 75%)
  • Kalorie 4502kcal
  • Podjazdy 3190m
  • Sprzęt Giant (sprzedany)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 października 2014 | dodano: 18.11.2014

Wstępnie wyznaczyłem trase na 120-130km mającą prowadzić na południe i następnie na zachód, ale coś mi się kierunki pomyliły i wyszło na to że chciałem objechać najwyższą góre na Krecie. 
Wypożyczyłem górala Scott scale 60, wkręciłem swoje szosowe pedały i ruszyłem o 11:30 na trase mając w zamierzeniu powrót przed zachodem słońca. Nie sprawdziłem jednak jaki dystans rzeczywiście wyjdzie mi tą trasą którą sobie zaplanowałem. Podjazdy w większości z nachyleniem 6-8% ale trafiały się i w okolicach 20%. Sama jazda to non stop podjazd lub zjazd. 
Troche pochmurnie początkowo było więc widoki były ograniczone, ale i tak było bardzo przyjemnie przemieszczać się w nieco egzotycznej roślinności.
Przeoczyłem jedno skrzyżowanie i zjechałem 5km i jakies 350m w dół tracąc około godziny na tym, więc gdyby nie ta pomyłka byłbym może w stanie dojechać do domu bez pomocy znajomych.
Brakło mi około 50km żeby dojechać do domu, niestety zmuszony byłem dzwonić po znajomych którzy byli na wycieczce w stolicy Krety w Heraklionie żeby mnie zgarnęli w drodze powrotnej bo bez świateł w górach nie było możliwości jechać.

Pierwsze miasteczko
Pierwsze miasteczko © panmisiek

Kolejna wioska
Kolejna wioska © panmisiek
Początek serpentyn
Początek serpentyn © panmisiek
Widok za siebie
Widok za siebie © panmisiek
Pierwszy porządniejszy zjazd
Pierwszy porządniejszy zjazd © panmisiek

Miasteczko na szczycie góry
Miasteczko na szczycie góry © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25%
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25%
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
Kolejny przyjemny zjazd
Kolejny przyjemny zjazd © panmisiek
Dolina
Dolina © panmisiekDolina cd
Dolina cd © panmisiek
Witraże w kościele w jednej z wiosek
Witraże w kościele w jednej z wiosek © panmisiek
Coraz gorsza i węższa droga
Coraz gorsza i węższa droga © panmisiek
Na mapie droga wyglądała jak asfaltówka a tu wpakowałem sie na totalne odludzie
Na mapie droga wyglądała jak asfaltówka a tu wpakowałem sie na totalne odludzie © panmisiek
Tu było ciężko 14-17%
Tu było ciężko 14-17% © panmisiek
Ostatni ale i najlepszy zjazd
Ostatni ale i najlepszy zjazd © panmisiek
Maszinu
Maszinu  © panmisiek


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami, Wycieczkowo

Tour Of Britian

  • DST 119.01km
  • Czas 04:21
  • VAVG 27.36km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 181( 95%)
  • HRavg 146( 77%)
  • Kalorie 3009kcal
  • Podjazdy 1779m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 września 2014 | dodano: 18.11.2014

Pojechałem kibicować chłopakom z PL na mete 3 etapu Tour Of Britian.
Miałem zapas czasu więc oczywiście podjechałem cały podjazd. Pierwszy raz podjeżdzając na mete nikomu nie udało się mnie wyprzedzić.
Jadąc drugi raz podjazd, udało mi się wycisnąć rekordowe tętno w tym roku 181, a to za sprawą jakiegoś typka który jakies 3km od szczytu mnie przeszedł, więc siadłem mu na koło i jechaliśmy kawałek w miare podobnym tempem do mojego, ale obczaił że siedze mu na kole i zaczął przyspieszać, zaczęło robić się cięzko ale mimo to trzymałem się za nim widząc że zostało jeszcze około 1km do szczytu. Pod metą już prawie zęby w kierownicy miałem tak koleszka prowadził ale mimo to nie odpuściłem i zafiniszowałem na samym szczycie wyprzedzając go odrobine.
Ustawiłem się około 3km od mety na poboczu i dojechał do mnie jakiś polak do którego wcześniej rzuciłem jakieś hasło bo rozpoznałem koszulke CCC. Pogadaliśmy zanim dojechali kolarze. Widziałem Kwiatka jak jechał ze stratą około minuty do pierwszego zawodnika, ale mimo to na takim dystansie odrobił strate i zafiniszował jako drugi. Udało mi się rozpoznać jeszcze Michała Gołasia i Sylwka Szmyda, ale Marcina Białobłockiego nie.
Po przejeździe wszystkich zawodników wszyscy ruszyli w swoim kierunku i trzeba było sie przedzierać przez pobocza/pola bo droga była zablokowana. Naoglądałem się tego wszystkiego i poczułem zew wyścigu. Jadąc do domu dołaczałem kilka razy do jakichś grupek czy pojedynczych osób, ale niestety to było dla mnie za wolno...

Perspektywa w dół
Perspektywa w dół © panmisiek
Moja miejscówka
Moja miejscówka © panmisiek
Jadą
Jadą © panmisiek
Grupka zaraz za liderami
Grupka zaraz za liderami © panmisiek
Grupetto
Grupetto © panmisiek
Zdobyczny bidon Belkin'u
Zdobyczny bidon Belkin'u © panmisiek
Wszyscy ruszyli w swoim kierunku
Wszyscy ruszyli w swoim kierunku © panmisiek
Jeszcze pół podjazdu i do domu z górki
Jeszcze pół podjazdu i do domu z "górki" © panmisiek


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami

urwana zębatka :/:/:/

  • DST 4.51km
  • Czas 00:13
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 40.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 140( 74%)
  • HRavg 113( 59%)
  • Kalorie 101kcal
  • Podjazdy 23m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014 | dodano: 22.08.2014

Startując ze świateł coś mi przeskoczyło i popatrzyłem pod siebie i zauważyłem że coś nie gra, więc stoczyłem się na chodnik i to co zobaczyłem mnie zaszokowało. Okazało się że śruby mocujące tarcze do korby albo się poluzowały albo strzeliły nie wiem jak może za słabo dokręciłem (nie wydaje mi się) powinienem to sprawdzić po pierwszej jeździe rozpoznawczej. Nie dało rady pedałować więc musiałem się odpychać jak na hulajnodze do domu.
W wyniku tego prawie połamał się mały blat i poharatałem sobie konkretnie rame :(


Kategoria hardcory, solo, ze zdjęciami

hardcorowa 100ka przed pracą

  • DST 100.27km
  • Czas 03:43
  • VAVG 26.98km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 168( 88%)
  • HRavg 128( 67%)
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 listopada 2013 | dodano: 01.12.2013

To miał być spokojny trening w tlenie.
Zaczęło się od tego że chciałem znaleść drogę, którą 2 tygodnie temu jechałem z ekipą na zbiórce. Dwa razy źle skręciłem z czego pierwsza pomyłka nie była jeszcze zła bo jechałem po gruntowej drodze z drobnymi kamyczkami. Po około 3km dojechałem do drogi której szukałem, aby po kilku km asfaltu wpakować się w 12-13km odcinek usiany błotem, kamieniami i mega dziurami (szosą jeszcze po takim błocie nie jeździłem). Na GPSie wszystko wyglądało ładnie pięknie, że niby dojade do głównej drogi którą zawsze śmigam. Dojechałem do drogi, ale odgradzała ją brama wysoka na 4m z drutem kolczastym (obok była mała oczyszczalnia ścieków i pewnie dlatego) :/. Wracać znowu ponad 10km w takim błocie nie miałem zamiaru więc musiałem przedostać się na drugą stronę wielkiej rury wysokiej na około 2m. Znalazłem jakieś 50m od ogrodzenia oczyszczalni ścieżkę prowadzącą do głównej drogi. Ale wdrapać się na tą rure w butach szosowych byłoby raczej niemożliwe więc podszedłem pod samo ogrodzodzenie oczyszczalni gdzie rura wchodziła w ziemie i była wysoka na 30cm i szedłem środkiem mega ostrożnie żeby się nie poślizgnąć bo bym poleciał w krzaki 2m niżej. Doszedłem do ścieżki jakoś zlazłem z rury, ściągnąłem rower i przedarłem się przez krzaki. Uff dostałem się do asfaltu...

Początek offroadu © panmisiek

Przeszkoda dnia © panmisiek

Jeszcze zasieki i cywilizacja (asfalt) © panmisiek


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, hardcory, solo, ze zdjęciami