hardcory
Dystans całkowity: | 5333.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 215:01 |
Średnia prędkość: | 24.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 85.00 km/h |
Suma podjazdów: | 56933 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 154 (83 %) |
Suma kalorii: | 75461 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 190.48 km i 7h 40m |
Więcej statystyk |
The Peregrine Mountain Roads
-
DST
301.23km
-
Czas
13:34
-
VAVG
22.20km/h
-
VMAX
85.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
HRmax
161( 88%)
-
HRavg
119( 65%)
-
Kalorie 8108kcal
-
Podjazdy
6096m
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/modern/activity/1829810782
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, w grupie
W srodek Walii
-
DST
302.41km
-
Czas
11:44
-
VAVG
25.77km/h
-
VMAX
81.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
168( 92%)
-
HRavg
136( 75%)
-
Kalorie 8144kcal
-
Podjazdy
3453m
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/modern/activity/1665834738
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, hardcory
Vuelta Tenerife
-
DST
303.00km
-
Czas
14:11
-
VAVG
21.36km/h
-
VMAX
68.60km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
154( 85%)
-
HRavg
122( 67%)
-
Kalorie 9600kcal
-
Podjazdy
8668m
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://www.strava.com/activities/899216859
zaginiony fragment
https://www.strava.com/routes/7897193
https://connect.garmin.com/modern/activity/1619425...
plus 25km od costa adeje do los gigantes ktore zostalo obciete bo garmin sie zresetowal
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Teneryfa 2017, Wycieczkowo
Mille Pennines 1000km Audax cz 4
-
DST
100.00km
-
Czas
04:53
-
VAVG
20.48km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz 3
-
DST
266.00km
-
Czas
13:14
-
VAVG
20.10km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz 2
-
DST
366.60km
-
Czas
14:28
-
VAVG
25.34km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, solo, hardcory, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz1
-
DST
284.10km
-
Czas
11:49
-
VAVG
24.04km/h
-
VMAX
80.90km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
170( 93%)
-
HRavg
119( 65%)
-
Kalorie 17866kcal
-
Podjazdy
11740m
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/modern/activity/1241363...
Spakowany na 99%
dzien 0 przyjazd do blackpool z Garethem i na wejsciu zostalem zlany deszczem zanim zdazylem zlozyc rower i dostac sie do hostelu.
Start planowy o godz. 10:00 1 lipca
14 punktow kontrolnych do zaliczenia
1000km i 12000m przewyzszenia
To moj pierwszy wielodniowy brevet.
Dzien 1 0-284km 3471m
Prognozy pogody zapowiadaly ulewne deszcze po poludniu co sie niestety sprawdzilo.
Pobudka o 6.
Finalne pakowanie i wyjazd do lidla po zapasy jedzenia.
Do punktu startu dojechalem cos przed 9. Sniadanko, zrzut bagazu ktory pozniej byl w PK Askrigg przez ktory przejezdzalismy 3 razy (tam tez byla opcja noclegu), odebranie karty brevetowej, pogawedka i jazda.
Punktualnie o 10 90 osob wystartowalo, spodziewalem sie spokojnego tempa na poczatku ale przez pierwsza godzine zrobilismy 36km a przez 3h rowne 100km takze nie bylo obijania (mocny wiatr w plecy pomogl).
Ekipa w komplecie
W zalozeniu mialem jechac z Garethem ALexem i Adamem przez wiekszosc dystansu...
Alex
Adam
Okolo 130km zaraz przed PK dopadla nas ulewa ktora przeczekalismy na przystanku autobusowym.
Kawalek po PK znowu podobna sytucja tylko tym razem chowalismy sie pod drzewem...
Okolo 150km Alex przyspieszyl i tyle go widzielismy, wiec reszte dnia jechalismy we 3.
Finalem dnia byl podjazd Hardknott Pass (200Km) gdzie nachylenie dochodzilo do 30% (glownie trzymalo ponad 20). Lekko nie bylo ale dzieki przelozeniu 34-50 11-32 jakos sie wturlalem nie pchajac roweru jak to 1/4 ludzi zrobila.
Pod sam koniec dnia odlaczylem sie od chlopakow i przyspieszylem bo strasznie mi stopy zmarzly i chcialem sie jak najszybciej dostac do PK.
Temperatura pod koniec dnia spadla do 4 stopni.
Do duzego PK Askrigg docieram o 23:59
Szama, prysznic i spanie... no wlasnie spedzilem prawie 4h w lozku a spalem 1,5h...
Dzien 2 284-646km - kilkadziesiat km przez Szkocje.
Zapowiadal sie bardzo dlugi i bardzo nieprzyjemny dzien ze wzgledu na deszcz i bardzo mocny wiatr wiejacy 20mil/h. Temperatura poczatkowo wynosila 9 stopni.
Pobudka o 5:30. Sniadanie i okolo 6 wyjazd z Garethem bo Adam i Alex wystartowali nieco wczesniej.
Juz na pierwszym kilometrze rozpoczal sie podjazd z fragmentami 25% wiec rozgrzewki nie bylo zadnej :/
Ujechalismy 20km i Gareth'a zaczelo bolec sciegno achillesa wiec musial zakonczyc swoja przygode...
Ruszylem solo dosc zwawo z nadzieja ze zlapie chlopakow. Zaczely sie klopoty zoladkowe ale jakos od punktu do punktu jechalem. Na 2 PK dnia probowalem podregulowac tylna przerzutke bo cos zle dziala i finalnie urwala mi sie linka przy manetce. SUPER. Do duzego PK 210km a do najblizszego miasteczka/wiochy pewnie z 60-70 (jednak nie bylo zadnego sklepu rowerowego), no coz postanowilem ze jade dalej na jednej przerzutce (wlasciwie to maly i duzy blat wiec dwie).
Jeszcze spotkalem grupke ludzi i pytalem czy nie maja linki zapasowej ale niestety nie poratowali na dodatek powiedzieli mi ze sie wycofuja bo warunki ich psychicznie zniszczyly...
Wjezdzam do Szkocji
Zahaczylem jeszcze o lokalny pub za potrzeba a tam impreza na calego :) Spiewy i tance az mi smak na browarka naszedl ale sobie odpuscilem.
Turlalem sie po podjazdach zygzakiem co by kolana oszczedzac bo jakbym cisnal w lini prostej to podejrzewam ze moja jazda by sie skonczyla po 2gim dniu.
Dostanie sie do kolejnego PK w Lockerbie zajelo mi 4h (70km jazdy). Wiatr strasznie masakrowal ale wiedzialem ze od tego momentu juz bedzie coraz latwiej wiec jakos przetrwalem ten hardcore.
Na wyjezdzie z miasteczka zlapalem sie jakichs dwoch typkow i jechalem z nimi przez wiekszosc reszty dnia.
Do Askrigg (duzy PK) dotarlem okolo 3.
Tradycyjnie szama, prysznic i do spania.
I znowu nie moglem zasnac :/ Wiec z 3.5h w lozku przespalem max 2h -troche malo.
Obraz po bitwie...
Dzien 3 646-900km Dzien 33% scian...
Prognozy pogody byly poza wiatrem super wiec przynajmniej tyle dobrego.
Dzien wczesniej Alex odpuscil jazde w brevecie ale chcial przejechac dzien 3 wiec byl moim gregario :).
Zanim wystartowalismy musialem wymienic linke od przerzutki co nie bylo super latwym zadaniem bo prowadzenie jest w ramie a ja mialem za soba 650km i niemal nieprzespane dwie noce, ale jakos to ogarnalem i wystartowalismy jako ostatni o godz 9:30.
Pierwsze 60km w nieco ponad 2h wiec tempo poczatkowo eleganckie.
Wyprzedzila nas grupka lokalnych riderow ktorzy niedzielny trening jechali, Alex nie pozostal obojetny i wyszedl na czolo i dosc powaznie naciagnal chlopakow :) Ja dalem sobie spokoj z takimi atrakcjami.
Zaraz przed 1 PK pekla mi szprycha w tylnym kole ale wyciagnalem ja i nieco wycentrowalem i dalo sie jechac dalej. Zatrzymalismy sie w jakims pubie na kawe z ktorej zrobilo sie piwko z frytkami :).
Po takim postoju strasznie mnie na spanie wzielo ale szybko to minelo.
Zmierzalismy w kierunku wschodniego wybrzeza do zatoki Roobin Hood'a gdzie byl PK (780km). Przerwa na kawe i ciatko.
Od tego momentu zaczal sie ultra hardcore. Przez kolejne 2h ujechalismy az 20km... Jechalismy sciezkami gdzie najczesciej widziane znaki to "33%".
Widzac taki wykres wiadome bylo ze lekko nie bedzie.
Jak slonce zaczelo zachodzic to wjechalo mi zmeczenie z trzech dni i dodatkowo brak snu wiec probowalem sie ratowac gumami z kofeina. W pewnym momencie nie bylem juz w stanie za bardzo jechac wiec Alex zapytal mnie czy nie chce sie zatrzymac na kilka minut usiasc na lawce i cos przekasic. Pomoglo! Ale tylko na pol godziny a do PK zostalo nam 22 mile (godz 23:45). Jakos krecilismy i im blizej PK tym bardziej chcialo mi sie spac ale jakos probowalem sie motywowac.
Ostatnie 5km probowalem przyspieszyc prawie na maksa co by sie nieco pobudzic i troche pomoglo. Dotarlismy w jednym kawalku. Tym razem to nawet prysznica nie bralem tylko cos przekasilem i poszedlem spac. W koncu udalo sie normalnie zasnac.
Przespalem sie 3h.
Dzien 4 100km powrot do Blackpool
To juz byla formalnosc.
Jeden podjazd na poczatek i pozniej juz po plaskim pod wiatr do konca.
Zaczelismy jazde w grupce z 10-15 osob ale po kilku km ja zostalem bo bolaly mnie kolana i nie chcialem ich forsowac.
Tak wiec ostatnia setke jechalem solo.
Limit czasu konczyl sie o godz 13 a ja wyjechalem okolo 7 wiec na spokojnie bez pospiechu ukonczylem pierwszego Breveta 1000km okolo 11:30.
Gdyby byla lepsza pogoda i nie mial bym problemow technicznych impreze napewno udaloby sie ukonczyc szybciej lub byc poprostu mniej zmeczonym gdybym ukonczyl w podobnym czasie. Najwazniejsze jest doswiadczenie ktore wynioslem z tego wyjazdu. Nastepne imprezy beda napewno latwiejsze przez te ciezkie chwile i doswiadczenia ktore przetestowaly moja wole walki.
Wystartowalo 90 osob
Ukonczylo 38...
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, ze zdjęciami, 30km>, 50km>, Wycieczkowo, Brevety
Over the Mountains and Misty Wildernesses Brevet 400km + dojazd
-
DST
532.50km
-
Czas
23:17
-
VAVG
22.87km/h
-
VMAX
78.60km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
HRmax
159( 86%)
-
HRavg
123( 66%)
-
Kalorie 10071kcal
-
Podjazdy
6400m
-
Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.strava.com/clubs/130178
Wyjazd sobota 0:45
Powrot niedziela 11:10
Brutto 34h 25m Netto 21h 30m
35 osob okolo tylko startowalo.
Start okolo 5:30 solo.
Na poczatku breveta zlalo mnie konkretnie, ale pozniej az do nocy bylo przyzwoicie, ale jak zaczelo lac w nocy to caly przemoczony i wychlodzony bylem. Dodatkowo niewyspany bo 2h sie tylko kimnalem.
Zaczalem jazde swoim tempem i powoli doganialem ludzi. Na 1 PK widzialem grupke z 8osob ktora ruszyla kilka minut przede mna i wiedzialem ze dobrze by bylo ich zlapac przed kolejnym PK. Troszke podkrecilem tempo i gdzies po 30km doszedlem do chlopakow z ktorymi jechalem juz do samego konca.
W dzien jechalo sie super bo wiatr lekko w plecy, sloneczko swiecilo, widoki piekne, a jak przyszla noc to zrobilo sie zimno i mokro. Dodatkowo w kurtce rozwalil mi sie zamek i nie moglem nic z tym zrobic wiec dodatkowo sie wychlodzilem.
Widoki byly najlepsze jakie w UK widzialem do tej pory. Zjazdy podjazdy poezja.
Przez ostatnie 100km myslalem tylko zeby dojechac do konca.
Epicka trasa, byloby zajebiscie gdyby tylko nie padalo.
W planie mialem wrocic na rowerze po brevecie, ale bylem zbyt ujechany/niewyspany zeby sie tego podjac
Wiec pojechalem zlapac pociag i czekalem 3,5h w Cheltenham.
Przewyzszen wyszlo okolo 6300-6400m realnie (ostatni 1000 jest obciety bo padl mi garmin)
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Benjamin Allen's Spring Tonic (Brevet 206km) + dojazd
-
DST
438.03km
-
Czas
16:00
-
VAVG
27.38km/h
-
VMAX
62.80km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
172( 93%)
-
HRavg
123( 66%)
-
Kalorie 7689kcal
-
Podjazdy
3089m
-
Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/activity/859770352
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, hardcory, solo, w grupie
Deszczowy Brevet 300 Peacocks and Kites
-
DST
330.95km
-
Czas
13:11
-
VAVG
25.10km/h
-
VMAX
77.60km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
165( 89%)
-
HRavg
123( 66%)
-
Kalorie 6037kcal
-
Podjazdy
3900m
-
Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy pogody z dnia na dzien zapowiadaly sie coraz gorsze. Start planowo o 5 wiec poszedlem spac kolo 24 i juz lalo dosc konkretnie. Pobudka o 3:30 - brak poprawy pogody, leje dalej. Krotkie zastanowienie czy aby napewno chce mi sie jechac jakies 14-15h kompletnie przemoczonym. Stwierdzam ze jak juz sie zapisalem to nie wymiekne i jade. Sniadanie, pakowanie i jazda.
Ruszam ubrany na krotko z cieniutka kortka (bylo okolo 13-14stopni i lalo jak cholera). Po minucie jazdy zadalem sobie pytanie: "czy ja jestem glupi czy nie powazny" zeby pchac sie w taki syf na taka trase. Mialem watpliwosci czy ktokolwiek przyjedzie w taka pogode ale jak sie okazalo uzbieralo sie nas 13-14 osob w tym dwie kobiety.
No to jakies ciastko, herbata rozdanie kart brevetowych i punktualnie o 5 w deszczu ruszamy na trase.
Pierwsze 40km w grupie. Pozniej zatrzymalem sie na siku i mimo ze grupka minela mnie max minute odkad ruszylem ponownie nikogo nie moglem dogonic (wiedzialem juz ze prawdopodobnie pomylilem droge ktora byla 300m od miejsca gdzie sie zatrzymalem. Byla mgla ograniczajaca widocznosc na 100-150m bo inaczej widzialbym gdzie grupka pojechala a tak nadrobilem 5km i 3 podjazdy).
Na 1 punkcie kontrolnym po okolo 85km chcialem sie zabrac z pierwsza osoba, ktora bedzie ruszac po podbiciu karty ale niestety chyba jeden typek odjechal w momencie kiedy jak poszedlem do toalety i pozniej juz go nie zobaczylem (a bylem przekonany ze nikogo przede mna nie bylo przez pozostale 230km).
Zzabralem sie z jakims gosciem, ktory jechal juz ktorys raz tego breveta, niestety wspinaczka bardzo slabo mu szla no ale i tak postanowilem ze bede z nim jechal bo wie gdzie jechac. Na 2 punkcie kontrolnym po kolejnych 40km, w momencie gdy my zbieralismy sie do odjazdu dojechala jakas kobitka z gosciem. Ruszylismy we 2. Ja strasznie zmarzlem az mnie trzeslo z zimna wiec wyszedlem na zmiane i staralem sie jakos rozgrzac. Na jednym z podjazdow po 30-40km dogonila nas ta kobitka ktora spotkalismy na 2 PK, jechala zdecydowanie szybciej od mojego obecnego przewodnika wiec postanowilem ze dalej pojade z Nia i tak jechalismy we dwojke az do mety.
Generalnie jechala caly czas na kole i tylko na zjazdach i mocniejszych podjazdach troche strzelala z kola ale generalnie mocna sztuka sie okazala.
Majac okolo 270km w nogach czekala nas najbardziej stroma wspinaczka, nachylenie miejscami ponad 20%, generalnie 16-18% widzialem na odcinku 1,5km.
Na ostatnich 10km moja towarzyszka chyba dostala przyplywu mocy i dala naprawde konkretna zmiane.
Na sam koniec jechalismy sciezka rowerowa i prawdopodobnie tam zlapalem dwa kapcie na raz (po sprawdzeniu okazalo sie ze w sumie w obu kolach mialem 7 lub 8 dziur z czego wiekszosc dosc malych).
Mialem juz prawie od samego poczatku problem z wrzucaniem na duzy blat bo nie dosc ze dlon slizgala mi sie po manetce to jeszcze cos z przerzutka sie dziwnego stalo (chyba dlatego ze byla cala mokra) i nie chcial mimo wielu regulacji wrzucac na pate
Podsumowujac nie zaluje ze pojechalem mimo ze pogoda byla wybitnie niesprzyjajaca. Nienawidze jezdzic w deszczu ale majac w perspektywie konkretniejsze wyzwania trzeba sie hartowac na takie warunki.
Ostatnie okolo 30km nie ma sladu bo bateria w garminie mi padla.
https://connect.garmin.com/activity/802948034
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, hardcory, w grupie