ze zdjęciami
Dystans całkowity: | 6037.56 km (w terenie 6.50 km; 0.11%) |
Czas w ruchu: | 243:03 |
Średnia prędkość: | 24.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.90 km/h |
Suma podjazdów: | 66292 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (80 %) |
Suma kalorii: | 35549 kcal |
Liczba aktywności: | 44 |
Średnio na aktywność: | 137.22 km i 5h 39m |
Więcej statystyk |
CYCLE SHOW Birmingham (masa zdjęć)
-
DST
0.40km
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałem się na największe targi rowerowe w UK, które odbywały się w Birmingham.
Przy wejściu stanowisko firmy PinarelloPinarello Bolid (chyba najdroższy rower na show)
© panmisiekKlasyczny znaczek Pinarello
© panmisiek
Dalej ciekawe stanowisko z częściami wykonanymi z drewna. Obręcze ważą około 300gram i kosztują 150 funtów. Pytałem jaki jest możliwy maksymalny naciąg szprych, ale typek nie wiedział.Drewniane obręcze i kiera
© panmisiekDrewno c.d
© panmisiek
Kolejne stanowisko to paski do spodni, portfele itp wykonane z części rowerowych. Pasek przykładowo został zrobiony z opony (jeden pasek był już wytarty do drutów).Akcesoria wykonane z części rowerowych
© panmisiekAsymetryczna obręcz MTB
© panmisiek
Troche czasu spędziłem na stanowisku Brytyjskiego producenta Condor słuchając rozmowy przedstawiciela tej firmy i później oglądałem filmik jak powstaje rama itd. To były wg. mnie jedne z trzech najładniejszych ram na show.Brytyjska marka Condor
© panmisiekRama Condor'a
© panmisiekPrzekrój ramy Condor
© panmisiekZnaczek Condora
© panmisiekTytanowa Enigma
© panmisiek
Piękne rowery zaprezentowała DeRosa. Ramy na łączeniu dolnych rur MEGA masywne.DeRosa (jeden z czterech najładniejszych rowerów ale nie najładniejszy)
© panmisiekDeRosa :)
© panmisiekDeRosa. Potężna dolna rura od główki ramy do supportu
© panmisiekColnago - autograf czy coś
© panmisiekPatriotyczne kolory Colnago
© panmisiekColnago szosa na tarczówkach
© panmisiekColnago ostre koło
© panmisiekBianchi (kolejny z czterech najpiękniejszych rowerów ale dalej nie ten najpiękniejszy). Szkoda że na tarczówkach
© panmisiekOldschoolowy Bianchi
© panmisiekZ tego co kojarze to ręcznie odnawiane i szyte siodełko
© panmisiekCiekawe kolory ram Trek'a
© panmisiekTrek ramy c.d
© panmisiek
Na "zapleczu" stoiska Treka stały sprzęty Christophera Hornera i Geralda Ciolka.Zwycięzca Vuelty 2013
© panmisiekSprzęt Christophera Hornera
© panmisiekTrek Geralda Ciolka
© panmisiek
Kawałeczek dalej stała Venga Cav'saSpecialized Venga Marka Cavendisha
© panmisiekBambusowy rower czyli Bamboosero
© panmisiek
Trafiłem na stoisko gdzie można było wygrać wycieczke warunkiem było osiągnięcie najlepszego czasu w sprincie na 200m.
Próbowałem 3 razy:
Pierwsza próba: 10,51sek
Druga próba: 10,50sek (jak chyba 10 pozostałych osób)
Trzecia próba: 10,82sek (po 3 piwach)Test mocy w nogach
© panmisiekJedyny rower nieszosowy który mnie zainteresował
© panmisiek
Troche czasu spędziłem na stoisku Starley'a, firmy która specjalizuje się w ciekawym malowaniu ram. Ładnie im to wychodzi, ale koła to biedne strasznie wstawiali (piasty novateca i obręcze carbon z chin indentyczne jak jak miałem). Sporo zdjęć jednego roweru bo ktoś naprawde się napracował na mega efekt końcowy.Zajebiście ręcznie pomalowany Starley
© panmisiekStarley c.d
© panmisiekStarley c.d
© panmisiekStarley c.d
© panmisiekStarley c.d
© panmisiekStarley
© panmisiekStarley
© panmisiekJaskrawy Starley
© panmisiekFondriest
© panmisiekHampel w Fondriescie
© panmisiekJedna z ładniejszych ram
© panmisiekSpin Spin
© panmisiekVanNicholas- full dura ace, koła lightweighty i tytanowa rama
© panmisiekLogo VanNicholas
© panmisiekDwa najpiękniejsze rowery targów
© panmisiekNajpiękniejszy rower targów
© panmisiekWłoskie kolory szprych w Botecci
© panmisiekBottecia Supernova
© panmisiekKocham tą rame!!!
© panmisiek
Dolna rura ramy ma kształt trójkąta z delikatnym zagłebieniem na powierzchni, coś pięknego!Bottecchia cd
© panmisiekI jeszcze jeden włoski akcent
© panmisiekMiejscówka do oglądania mistrzostw świata :)
© panmisiek
Rozłożyłem się na leżaku i spijałem regionalne piwko oglądając ucieczke Przemka Niemca na mistrzostwach świata.Dane ze sprintu na 200m. (Najsłabszy przejazd z 3 prób)
© panmisiek
Na dowidzenia spróbowałem jeszcze poprawić czas ale już chyba piwka i zmęczenie z całego dnia podziałało bo najgorszy czas wykręciłem.
Kategoria ze zdjęciami
"Wyścig ze słońcem"
-
DST
250.80km
-
Czas
08:36
-
VAVG
29.16km/h
-
VMAX
70.00km/h
-
HRmax
172( 91%)
-
HRavg
138( 73%)
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem wyjechać koło 8 ale oczywiście pospałem dłużej i wyjechałem przed 11.
Jeszcze koło 30kma przypomniałem sobie, że zapomniałem tylnej lampki więc miałem do wyboru albo skrócić trase albo mocno kręcić. Oczywiście wybrałem drugą opcje. Wychodziło że miałem około 8,5 godziny na zrobienie 230-240km co nie wróżyło powrotu za jasności. Chciałem tylko przejechać przez obwodnice Newport jeszcze zanim zrobi się ciemno, ale i to się nie udało.
Do Gloucester non stop mgły i chmury, ale potem się wypogodziło i przez kilka godzin świeciło słoneczko.
Po 100km postój na dotankowanie i małą gimnastyke.
Po 10 minutach ruszam i nie popatrzyłem na GPSa i źle zjechałem w droge, wróciłem się 2-3km pod miejsce postoju i znowu okazało się, że źle pojechałem. Jadąc już dobrą drogą po kilkuset metrach obczaiłem że nie mam jednego bidonu. Wróciłem się kawałek i znalazłem bidon na drodze, ale wypadł gdzieś ustnik i bidon do wyrzucenia raczej.
Jadąc już dobrą drogą tak jak przypuszczałem miał być konkretny podjazd no i był. 2,5km ze średnim nachyleniem 10%. Pod szczytem było sporo więcej niż 10%.
Do Cirencester nudna jazda al'a ekspresówką:/.
Na wjeździe do Cirencester prawie miałem dzwona bo jakaś nieogarnięta kobieta wyjeżdżała z bocznej dróżki, ale w ostatnim momencie zahamowała, ja dałem na maksa po heblach ale i tak bym nie wyhamował jakby wyjechała.
Na most docieram godzine przed zachodem słońca więc wiedziałem, że Newport za jasności nie obskocze.
Ostatnie 15km pod domem jechałem w mega gęstej mgle.Postój na GPSa
© panmisiekZachód słońca z mostu Severn
© panmisiek
CARDIFF GLOUCESTER PIERWSZE 100KM
GLOUCESTER CARDIFF
Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami
Tour Of Britain - Caerphilly Mountain
-
DST
30.13km
-
Czas
01:18
-
VAVG
23.18km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
180( 95%)
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
15km od Cardiff wyznaczono mete 5 etapu Tour of Britain więc oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć.
Na etap jechałem w deszczu, ale po dojechaniu na miejsce pogoda zdecydowanie się poprawiła. Ustawiłem się w najbardziej stromym miejscu podjazdu z dobrym widokiem.
Zawodnicy dwa razy podjeżdżali pod Caerphilly robiąc przy tym pętle wokół miasteczka.
Michał Gołaś zajął 2 miejsce przegrywając sprint na kresce i awansował z 7 na 5 pozycje i traci do Bradley'a Wigginsa 1m12s.
Marcin Białobłocki awansował po dzisiejszym etapie o jedną pozycje i jest aktualnie 16ty.
Po przejeździe zawodników zjechałem do miasteczka na mete z nadzieją że może uda mi się spotkać Michała Gołasia, ale ekipy zaparkowały autobusy w innym miejscu więc odpuściłem szukanie.
Na dowidzenia podjechałem podjazd na którym stałem wcześniej. Bardzo go nie lubie:)
MAPKAOczekiwanie
© panmisiek
Pierwszy podjazd na CaerphillyNairo Quintana atakuje na pierwszym z dwóch podjazdów pod Caerphilly
© panmisiekReszta peletonu goniąca Quintane
© panmisiekCzekamy na drugi podjazd zawodników
© panmisiek
Drugi podjazd zawodnikówKontra Jack'a Baure'a z Garmin Sharp po ataku Quintany
© panmisiekQuintana zostaje po kontrze
© panmisiek
Po prawej z tyłu jedzie Michał GołaśMichał Gołaś jechał wysoko w peletonie zaraz za Bradleyem Wigginsem
© panmisiekLider wyścigu Sir Wiggo
© panmisiek
Kategoria 30km>, solo, ze zdjęciami
do sklepu z przygodą i potem szpital
-
DST
16.10km
-
Czas
00:46
-
VAVG
21.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Podjazdy
20m
-
Sprzęt Carrera Subway Eight Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jadąc do sklepu na świeżo złożonym singlu chciałem dość żwawo ruszyć spod świateł. Ruszyłem na stojąco i zacząłem się rozpędzać aż nagle JEB. Spadł mi łańcuch (bo był zbyt mało naciągnięty jak się okazało później).But ześlizgnął mi się z pedała i uderzyłem najpierw golenią o kant korby, a następnie ramka pedała wbiła mi się pod kolanem. Zatrzymałem się kawałeczek dalej żeby założyć łańcuch i podjechałem dosłownie minute później pod kolejne światła. Wtedy poczułem, że coś nie tak jest z moją nogą. Patrze a tu w kilkadziesiąt sekund buła na nodze odstająca na jakieś 2cm i cały czas się powiększała. Nie wyglądało to fajnie.Podwójna łydka
© panmisiek
Wystraszyłem się konkretnie, że może być nieciekawie. Zrobiłem zakupy i dotoczyłem się do domu. Zadzwoniłem w domu do kumpla żeby mnie poinstruował jak wygląda w UK zapis do lekarza i pojechałem do szpitala. Czekałem ze 2 godziny po czym doktor powiedział że pasowałoby zrobić specjalnego RTGna i żebym obłożył nogę lodem, a powinno się to zmniejszyć. Po kilku godzinach owa buła zmalała, ale do pracy i tak nie poszedłem bo troche mnie noga jednak bolała.
Kategoria hardcory, po mieście, ze zdjęciami
sprawdzić noge na górkach
-
DST
176.00km
-
Czas
06:26
-
VAVG
27.36km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
HRmax
172( 91%)
-
HRavg
140( 74%)
-
Podjazdy
1740m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
MAPKA
http://www.bikemap.net/pl/route/2265107
Niestety licznik po 30km na początku pierwszego podjazdu odmówił posłuszeństwa i mimo że wymieniłem baterie nic to nie pomogło, więc czas jazdy spisany z pulsometra i odjąłem mniej więcej przerwy. Traske wyznaczyłem na ponad 220km, ale przewidziałem kilka wariantów na skrócenie i tak też zrobiłem odpuszczając odbicie do Neath i później na Swansea bo wyszłoby ekstra 50-60km.
Pierwszy podjazd w 16 minut do krzyżówki 1km od szczytu. Potem kilka km zjazdu i odbijam w Cymmer na Maesteg i od samego początku ścianka 15% przez około km. Później zjazd do miasteczka 3/4 mili z nachyleniem 10%.
Robie mały podjazd, zjeżdżam kawałek i robie drugi podjazd na szczyt.
"Zjazd" do Port Talbot to porażka na maksa. Niby na wykresie widać że ponad 20km z górki ale tylko pierwsze kilka km było spoko, a reszta to raz w góre raz w dół i to jeszcze z wiatrem w pysk bo od morza akurat wiało:/. Zmęczyłem się bardziej tym "zjazdem" niż dwoma podjazdami.
W Port Talbot 15 minut przerwy na dotankowanie bo jechałem z 15 minut bez płynów i szybką szamke.
Początkowo wiał boczny mocno przeszkadzający wiatr, ale za Bridgend odbiłem bardziej na wschód i zajebiście się pociskało i tak aż do domu. Ostatnie 10km to już noga miękka była konkretnie. Przypuszczałem, że zrobiłem jakieś 140 może 150km, ale po sprawdzeniu mapy miłe zaskoczenie. Dodatkowo biorąc pod uwagę że zrobiłem jedną oficjalną przerwe dłuższą niż 5 minut to całkiem nieźle poszło.Podjazd od Treorchy
© panmisiekPod szczytem na rozjeździe
© panmisiekRozjazd pod szczytem
© panmisiek
Ten fragment zjeżdzałem 2 razy :)Fragment właściwego zjazdu do Port Talbot
© panmisiek
Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami
na torze
-
DST
16.49km
-
Czas
00:41
-
VAVG
24.13km/h
-
VMAX
49.33km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
HRmax
175( 94%)
-
HRavg
133( 71%)
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tor ma długość około 460 metrów.
Co chwile zatrzymywałem się żeby wyregulować przerzutki i podkręcałem sprężyny w pedałach, bo jak raz chciałem mocniej depnąć to mi but wyskoczył.Tor cardiff
© panmisiekTor cardiff
© panmisiek
Kategoria po mieście, ze zdjęciami
rowerowa szkoła życia - 500km po pagórkach, górkach i ściankach
-
DST
502.30km
-
Czas
19:14
-
VAVG
26.12km/h
-
VMAX
67.26km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
HRmax
163( 88%)
-
HRavg
126( 68%)
-
Podjazdy
2200m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
3 dni wolnego z rzędu + dobre prognozy pogody + od jakiegoś miesiąca myśl o dalszym wyjeździe i stało się...
Była koncepcja jedynie na Birmingham ale wychodziło "tylko" 400km więc dorzuciłem jeszcze Oxford i narodziła się nowa życiówka.
Dzień wcześniej w pracy już tak się nakręciłem, że nie było opcji odpuścić.
Rano po przebudzeniu brak chęci, ale po wstaniu z łóżka się zmotywowałem i zacząłem pakowanie itd. Miałem wyjechać koło 9, a o 9:30 wstałem:). Nie spieszyłem się bo wiedziałem że i tak będę jechał całą noc i wrócę następnego dnia koło południa.Część mojego majdanu :)
© panmisiek
Wyjazd o 12:15 2 maja.
Wiatr zachodni około 6mil/h, słoneczko i około 20 stopni, więc do Oxfordu jechało się całkiem przyjemnie.Wersja długodystansowa
© panmisiek
Koło 140kma na dziurawej drodze spada mi lampka (ułamał się zatrzask, ale jeździłem tak już z miesiąc, ale akurat na wyjeździe skończył żywot, no cóż pozostała mi później jazda przez całą noc z lampką w dłoni:/ ).
Do Oxfordu wjeżdżam o 19:30, średnia lekko ponad 28km/h.
Na wjeździe do Oxfordu odrazu rzuca się w oczy bardzo dobra infrastruktura rowerowa. Jadę prosto pod Universytet, im bliżej celu tym więcej rowerzystów dosłownie całe masy:) Pod samym Uniwerkiem to już chyba prawie jak w Holandii, gdzie by się nie popatrzeć to dziesiątki rowerów:)
Pstrykam kilka zdjęć i lecę na kebaba do parku przy uczelni.Oxford University - jeden z wielu budynków
© panmisiekOxford University cd
© panmisiekPrzystanek w parku Uniwersytetu na kebaba
© panmisiek
Około 20:30 ubieram się we wszystkie ciepłe ciuchy jakie wziąłem (jak wychodziłem z domu to przypomniałem sobie o rękawiczkach:) ). Odpalam wszystkie lampki i ogień na Birmingham jeszcze za jasności.
Przyczepiłem do torby lampkę, ale uchwyt był zbyt luźny i na wyjeździe z miasta odpadła mi na dziurach, ale na szczęście nie słuchałem muzyki bo bym nie słyszał że spadła:), więc założyłem ją na kask.
Na wylocie zahaczam jeszcze o sklep dotankować bidony i pytam o taśmę klejącą bo chciałem przykleić lampkę do kierownicy, ale nie mieli.
Już po ciemku wyjeżdżam na dobre z Oxfordu, robi się zimno (5-6 stopni), ale jadąc nie czuje tego. Co chwile lekki podjazd i zjazd po ciemku przy prędkości 50km/h z lampką w dłoni świecącą max na 10 metrów w przód daje sporo frajdy.
Na 246kmie zatrzymuje się na bułke i tak z 15 minut mi zeszło, ruszam i marznę jak cholera! Nie mogłem się rozgrzać długi długi czas.
Pod Coventry kilka ścianek i wjeżdżam do miasta, drogi rewelacyjne, płaskie jak stół w całej anglii nie spotkałem jeszcze takich. Przejeżdżam przez dzielnice milionerów (co chaty to głowa mała). Do Birmingham dojeżdżam około 2:30 i zahaczam o dworzec autobusowy, gdzie miła kobitka z informacji pilnuje mi roweru kiedy ja idę za potrzebą. Zachciało mi się spać i tak z 20 minut przymykałem oczy żeby troszkę odpocząć. Jak już się zebrałem to ta kobitka zagadała czy ja pracuje (miała na myśli czy utrzymuje się z kolarstwa, ale nie skumałem na początku) powiedziałem jej że akurat mam 3 dni wolnego w pracy i zrobiłem sobie wycieczke:).
Wyjeżdżam pod Selffridge (centrum handlowe) pstrykam zdjęcie i ruszam w końcu w kierunku domu trzęsąc się z zimna jak galareta. Selffridge - centrum handlowe
© panmisiek
Wyjazd z miasta to co chwile długi podjazd z ścianką na końcu i kawałek zjazdu i tak kilka razy.
Chyba o 4:30 dochodzę jakiegoś typka wymieniamy kilka zdań i dalej jadę swoim tempem. Zacząłem marznąc naprawdę konkretnie, ale o przystanku nie było mowy bo gdybym się zatrzymał to pewnie nie utrzymałbym kierownicy tak by mną telepało, było 3-4 stopnie. Marzyłem o ciepłej herbacie, słońcu i przerwie na przemian, ale dopóki nie zrobiło się ciepło mogłem tylko marzyć o przystanku. Na 395km około 6:30 robię przystanek na stacji benzynowej na herbatę, ogrzanie się i dotankowanie bidonów. Po 20 minutach na stacji temperatura wzrosła już do 7 stopni i już było przyzwoicie. W Gloucester odbiłem na południowy-zachód i zaczęła się rzeźnia. Zachodni wiatr 16mil/h i ścianki około 10-12% dały mi konkretnie po nogach (nie widać tego na wykresie).
W okolicach 420km zatrzymuje się w jakimś zajeździe gdzie były ławeczki na zewnątrz. Poleżałem 20 minut i już bez przystanku ruszyłem do domu. Od mostu w Chepstow do Cardiff wiatr konkretnie dmuchał, ale to już na pełnym luzie jechałem.
Przez cały wyjazd zjadłem:
5 bułek
10 musli
4 twixy
10 bananów
pół czekolady
4 żelki
kebaba
Wydoiłem:
6,5L głównie izotoników i jakichś energetyków w proszku
1 herbata
1 red bull
1 puszka coli
To zapiski z każdej przerwy kiedy wyłączałem pulsometr.
2h2m 122sr 159max 57,8km
1h22m 136sr 163max 94,2km
3h23m 136sr 158max 186,27km (Oxford)
2h40m 132sr 159max 246,8km
2h45m 126sr 156max 315,95km
3h20m 121sr 395km
1h21m 119sr 138max ...km??
3h51m 121sr 150max 502km
3 mapki bo tak mi było łatwiej w telefon ścieżkę trasy wprowadzić. Szkoda że te mapki źle liczą przewyższenia bo wyszło by pewnie bliżej 3tys:)
Kategoria hardcory, 50km>, 30km>, 300km>, 200km>, 100km>, solo, ze zdjęciami
troche gór...
-
DST
190.45km
-
Czas
07:22
-
VAVG
25.85km/h
-
VMAX
74.00km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
HRmax
172( 92%)
-
HRavg
143( 77%)
-
Podjazdy
1600m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Traska jak zwykle wyznaczana na oko.
Wiatr wschodni około 20mil/h.
Do Newport pierwsze 15km z mordewindem, ale później aż do 50km gdzie zrobiłem pierwszy przystanek troszke wiatr pomagał. Na główny podjazd lajtowo sie wturlałem bo nie było stromych odcinków. Na zjeździe troche marny asfalt ale i tak się fajnie leciało pod koniec zaczął wiatr pizgać i więcej jak 45km/h nie mogłem ukręcić:/.Stąd przyjechałem, jeszcze kawałek do szczytu
© panmisiekFota z google maps bo niechciało mi się zatrzymywać, tak się fajnie zjeżdżało. Zjeżdzałem drogą po prawej stronie do miejsca z którego robione było zdjęcie.
© panmisiekNa zjeździe:)
© panmisiek
W Crickhowell (73km) pełno turystów i ludzi wyubieranych w ciuchy do chodzenia po górach.
Te mapki ze strony bikemap bardzo kiepsko odzwierciedlają profil trasy.
Zrobiłem mapke z odcinka pomiędzy Abergavenny a Monmouth, ale i tak marnie to wygląda. W życiu nie podjechałem tylu tak stromych ścianek na odcinku 20km. Dodatkowo "asfalt" na tym odcinku był totalnym sitem i wiało w twarz. Ojj ciężko było!
W Monmouth mały shoping i szamka.
Od Monmouth do Chepstow jechałem najlepszej jakości asfaltem jaki spotkałem na całej wyspie:) Cały ten odcinek jechałem wzdłuż rzeki i cały czas były łagodne podjazdy które nawet mnie nie męczyły bo już się chyba zahartowałem po odcinku ze ściankami.
Minąłem zniszczoną katedre (zdjęcie z google.maps)Zniszczona katedra w Tintern
© panmisiek
Podjechałem 4km górke, która nie chciała się skończyć (takie miałem wrażenie co chwile, że już wyżej nie wyjadę a tu co zakręt byłem zaskoczony).
Przed Chepstow już nie miałem apetytu na batony bo zjadłem ich przez cały dzień sporo, wiec trochę mnie odcieło na koniec pod domem.
Od Chepstow aż do domu wiatr w plecy prawie cały czas, więc końcówkę jechało się przyjemnie.
Wyjazd 10:10
Powrót 18:20 a obawiałem się że nie zdążę przed zachodem słońca ale na styk się udało.
Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, hardcory, solo, ze zdjęciami
mini zwiedzanie
-
DST
16.76km
-
Czas
01:05
-
VAVG
15.47km/h
-
VMAX
36.23km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mega pogoda, 12 stopni i niebo bez chmur. Więc w ramach walki z kacem pojechałem z kumplem spod londynu pokazać mu część zatoki i objechać kawałek miasta. Wjechaliśmy przez przypadek na ekspresówke ale odrazu zaczęli wszyscy na nas trąbić i wracaliśmy się poboczem do najbliższego ronda z którego źle zjechaliśmy.Panorama na zatokę
© panmisiek
Kategoria po mieście, ze zdjęciami
OBRĘCZE!!!
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu po prawie miesiącu od zakupu i chyba rokiem planów dostałem drugą najważniejszą część układanki. OBRĘCZE CARBON 38mm:)
Odrazu poleciały na wage.
20H przednia waży 450gram
24H tylna waży 444gramy
Piasty z zaciskami ważą równo 300gram. Co daje 1194gramy + szprychy, nyple i opaski. W 1400gramach zmieszcze się na pewno może nawet sporo poniżej.Obręcz Carbon Clincher 38mm waga
© panmisiek
Kategoria ze zdjęciami