panmisiek prowadzi tutaj blog rowerowy

panmisiek

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:6037.56 km (w terenie 6.50 km; 0.11%)
Czas w ruchu:243:03
Średnia prędkość:24.84 km/h
Maksymalna prędkość:81.90 km/h
Suma podjazdów:66292 m
Maks. tętno maksymalne:184 (99 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:35549 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:137.22 km i 5h 39m
Więcej statystyk

CYCLE SHOW Birmingham (masa zdjęć)

  • DST 0.40km
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 września 2013 | dodano: 17.10.2013

Wybrałem się na największe targi rowerowe w UK, które odbywały się w Birmingham.
Przy wejściu stanowisko firmy Pinarello

Pinarello Bolid (chyba najdroższy rower na show) © panmisiek


Klasyczny znaczek Pinarello © panmisiek

Dalej ciekawe stanowisko z częściami wykonanymi z drewna. Obręcze ważą około 300gram i kosztują 150 funtów. Pytałem jaki jest możliwy maksymalny naciąg szprych, ale typek nie wiedział.
Drewniane obręcze i kiera © panmisiek

Drewno c.d © panmisiek

Kolejne stanowisko to paski do spodni, portfele itp wykonane z części rowerowych. Pasek przykładowo został zrobiony z opony (jeden pasek był już wytarty do drutów).
Akcesoria wykonane z części rowerowych © panmisiek

Asymetryczna obręcz MTB © panmisiek

Troche czasu spędziłem na stanowisku Brytyjskiego producenta Condor słuchając rozmowy przedstawiciela tej firmy i później oglądałem filmik jak powstaje rama itd. To były wg. mnie jedne z trzech najładniejszych ram na show.
Brytyjska marka Condor © panmisiek

Rama Condor'a © panmisiek

Przekrój ramy Condor © panmisiek

Znaczek Condora © panmisiek

Tytanowa Enigma © panmisiek

Piękne rowery zaprezentowała DeRosa. Ramy na łączeniu dolnych rur MEGA masywne.
DeRosa (jeden z czterech najładniejszych rowerów ale nie najładniejszy) © panmisiek

DeRosa :) © panmisiek

DeRosa. Potężna dolna rura od główki ramy do supportu © panmisiek

Colnago - autograf czy coś © panmisiek

Patriotyczne kolory Colnago © panmisiek

Colnago szosa na tarczówkach © panmisiek

Colnago ostre koło © panmisiek

Bianchi (kolejny z czterech najpiękniejszych rowerów ale dalej nie ten najpiękniejszy). Szkoda że na tarczówkach © panmisiek

Oldschoolowy Bianchi © panmisiek

Z tego co kojarze to ręcznie odnawiane i szyte siodełko © panmisiek

Ciekawe kolory ram Trek'a © panmisiek

Trek ramy c.d © panmisiek

Na "zapleczu" stoiska Treka stały sprzęty Christophera Hornera i Geralda Ciolka.
Zwycięzca Vuelty 2013 © panmisiek

Sprzęt Christophera Hornera © panmisiek

Trek Geralda Ciolka © panmisiek

Kawałeczek dalej stała Venga Cav'sa
Specialized Venga Marka Cavendisha © panmisiek

Bambusowy rower czyli Bamboosero © panmisiek

Trafiłem na stoisko gdzie można było wygrać wycieczke warunkiem było osiągnięcie najlepszego czasu w sprincie na 200m.
Próbowałem 3 razy:
Pierwsza próba: 10,51sek
Druga próba: 10,50sek (jak chyba 10 pozostałych osób)
Trzecia próba: 10,82sek (po 3 piwach)
Test mocy w nogach © panmisiek

Jedyny rower nieszosowy który mnie zainteresował © panmisiek

Troche czasu spędziłem na stoisku Starley'a, firmy która specjalizuje się w ciekawym malowaniu ram. Ładnie im to wychodzi, ale koła to biedne strasznie wstawiali (piasty novateca i obręcze carbon z chin indentyczne jak jak miałem). Sporo zdjęć jednego roweru bo ktoś naprawde się napracował na mega efekt końcowy.
Zajebiście ręcznie pomalowany Starley © panmisiek

Starley c.d © panmisiek

Starley c.d © panmisiek

Starley c.d © panmisiek

Starley c.d © panmisiek

Starley © panmisiek

Starley © panmisiek

Jaskrawy Starley © panmisiek

Fondriest © panmisiek

Hampel w Fondriescie © panmisiek

Jedna z ładniejszych ram © panmisiek

Spin Spin © panmisiek

VanNicholas- full dura ace, koła lightweighty i tytanowa rama © panmisiek

Logo VanNicholas © panmisiek

Dwa najpiękniejsze rowery targów © panmisiek

Najpiękniejszy rower targów © panmisiek

Włoskie kolory szprych w Botecci © panmisiek

Bottecia Supernova © panmisiek

Kocham tą rame!!! © panmisiek

Dolna rura ramy ma kształt trójkąta z delikatnym zagłebieniem na powierzchni, coś pięknego!
Bottecchia cd © panmisiek

I jeszcze jeden włoski akcent © panmisiek

Miejscówka do oglądania mistrzostw świata :) © panmisiek

Rozłożyłem się na leżaku i spijałem regionalne piwko oglądając ucieczke Przemka Niemca na mistrzostwach świata.
Dane ze sprintu na 200m. (Najsłabszy przejazd z 3 prób) © panmisiek

Na dowidzenia spróbowałem jeszcze poprawić czas ale już chyba piwka i zmęczenie z całego dnia podziałało bo najgorszy czas wykręciłem.


Kategoria ze zdjęciami

"Wyścig ze słońcem"

  • DST 250.80km
  • Czas 08:36
  • VAVG 29.16km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • HRmax 172( 91%)
  • HRavg 138( 73%)
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 września 2013 | dodano: 24.09.2013

Miałem wyjechać koło 8 ale oczywiście pospałem dłużej i wyjechałem przed 11.
Jeszcze koło 30kma przypomniałem sobie, że zapomniałem tylnej lampki więc miałem do wyboru albo skrócić trase albo mocno kręcić. Oczywiście wybrałem drugą opcje. Wychodziło że miałem około 8,5 godziny na zrobienie 230-240km co nie wróżyło powrotu za jasności. Chciałem tylko przejechać przez obwodnice Newport jeszcze zanim zrobi się ciemno, ale i to się nie udało.
Do Gloucester non stop mgły i chmury, ale potem się wypogodziło i przez kilka godzin świeciło słoneczko.
Po 100km postój na dotankowanie i małą gimnastyke.
Po 10 minutach ruszam i nie popatrzyłem na GPSa i źle zjechałem w droge, wróciłem się 2-3km pod miejsce postoju i znowu okazało się, że źle pojechałem. Jadąc już dobrą drogą po kilkuset metrach obczaiłem że nie mam jednego bidonu. Wróciłem się kawałek i znalazłem bidon na drodze, ale wypadł gdzieś ustnik i bidon do wyrzucenia raczej.
Jadąc już dobrą drogą tak jak przypuszczałem miał być konkretny podjazd no i był. 2,5km ze średnim nachyleniem 10%. Pod szczytem było sporo więcej niż 10%.
Do Cirencester nudna jazda al'a ekspresówką:/.
Na wjeździe do Cirencester prawie miałem dzwona bo jakaś nieogarnięta kobieta wyjeżdżała z bocznej dróżki, ale w ostatnim momencie zahamowała, ja dałem na maksa po heblach ale i tak bym nie wyhamował jakby wyjechała.
Na most docieram godzine przed zachodem słońca więc wiedziałem, że Newport za jasności nie obskocze.
Ostatnie 15km pod domem jechałem w mega gęstej mgle.

Postój na GPSa © panmisiek

Zachód słońca z mostu Severn © panmisiek


CARDIFF GLOUCESTER PIERWSZE 100KM
GLOUCESTER CARDIFF


Kategoria 100km>, 200km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami

Tour Of Britain - Caerphilly Mountain

  • DST 30.13km
  • Czas 01:18
  • VAVG 23.18km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 180( 95%)
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 września 2013 | dodano: 19.09.2013

15km od Cardiff wyznaczono mete 5 etapu Tour of Britain więc oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć.
Na etap jechałem w deszczu, ale po dojechaniu na miejsce pogoda zdecydowanie się poprawiła. Ustawiłem się w najbardziej stromym miejscu podjazdu z dobrym widokiem.
Zawodnicy dwa razy podjeżdżali pod Caerphilly robiąc przy tym pętle wokół miasteczka.
Michał Gołaś zajął 2 miejsce przegrywając sprint na kresce i awansował z 7 na 5 pozycje i traci do Bradley'a Wigginsa 1m12s.
Marcin Białobłocki awansował po dzisiejszym etapie o jedną pozycje i jest aktualnie 16ty.
Po przejeździe zawodników zjechałem do miasteczka na mete z nadzieją że może uda mi się spotkać Michała Gołasia, ale ekipy zaparkowały autobusy w innym miejscu więc odpuściłem szukanie.
Na dowidzenia podjechałem podjazd na którym stałem wcześniej. Bardzo go nie lubie:)
MAPKA

Oczekiwanie © panmisiek

Pierwszy podjazd na Caerphilly
Nairo Quintana atakuje na pierwszym z dwóch podjazdów pod Caerphilly © panmisiek

Reszta peletonu goniąca Quintane © panmisiek

Czekamy na drugi podjazd zawodników © panmisiek

Drugi podjazd zawodników
Kontra Jack'a Baure'a z Garmin Sharp po ataku Quintany © panmisiek

Quintana zostaje po kontrze © panmisiek

Po prawej z tyłu jedzie Michał Gołaś
Michał Gołaś jechał wysoko w peletonie zaraz za Bradleyem Wigginsem © panmisiek

Lider wyścigu Sir Wiggo © panmisiek


Kategoria 30km>, solo, ze zdjęciami

do sklepu z przygodą i potem szpital

Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano: 10.08.2013

Jadąc do sklepu na świeżo złożonym singlu chciałem dość żwawo ruszyć spod świateł. Ruszyłem na stojąco i zacząłem się rozpędzać aż nagle JEB. Spadł mi łańcuch (bo był zbyt mało naciągnięty jak się okazało później).But ześlizgnął mi się z pedała i uderzyłem najpierw golenią o kant korby, a następnie ramka pedała wbiła mi się pod kolanem. Zatrzymałem się kawałeczek dalej żeby założyć łańcuch i podjechałem dosłownie minute później pod kolejne światła. Wtedy poczułem, że coś nie tak jest z moją nogą. Patrze a tu w kilkadziesiąt sekund buła na nodze odstająca na jakieś 2cm i cały czas się powiększała. Nie wyglądało to fajnie.

Podwójna łydka © panmisiek

Wystraszyłem się konkretnie, że może być nieciekawie. Zrobiłem zakupy i dotoczyłem się do domu. Zadzwoniłem w domu do kumpla żeby mnie poinstruował jak wygląda w UK zapis do lekarza i pojechałem do szpitala. Czekałem ze 2 godziny po czym doktor powiedział że pasowałoby zrobić specjalnego RTGna i żebym obłożył nogę lodem, a powinno się to zmniejszyć. Po kilku godzinach owa buła zmalała, ale do pracy i tak nie poszedłem bo troche mnie noga jednak bolała.


Kategoria hardcory, po mieście, ze zdjęciami

sprawdzić noge na górkach

  • DST 176.00km
  • Czas 06:26
  • VAVG 27.36km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 172( 91%)
  • HRavg 140( 74%)
  • Podjazdy 1740m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 sierpnia 2013 | dodano: 02.08.2013

MAPKA

http://www.bikemap.net/pl/route/2265107

Niestety licznik po 30km na początku pierwszego podjazdu odmówił posłuszeństwa i mimo że wymieniłem baterie nic to nie pomogło, więc czas jazdy spisany z pulsometra i odjąłem mniej więcej przerwy. Traske wyznaczyłem na ponad 220km, ale przewidziałem kilka wariantów na skrócenie i tak też zrobiłem odpuszczając odbicie do Neath i później na Swansea bo wyszłoby ekstra 50-60km.
Pierwszy podjazd w 16 minut do krzyżówki 1km od szczytu. Potem kilka km zjazdu i odbijam w Cymmer na Maesteg i od samego początku ścianka 15% przez około km. Później zjazd do miasteczka 3/4 mili z nachyleniem 10%.
Robie mały podjazd, zjeżdżam kawałek i robie drugi podjazd na szczyt.
"Zjazd" do Port Talbot to porażka na maksa. Niby na wykresie widać że ponad 20km z górki ale tylko pierwsze kilka km było spoko, a reszta to raz w góre raz w dół i to jeszcze z wiatrem w pysk bo od morza akurat wiało:/. Zmęczyłem się bardziej tym "zjazdem" niż dwoma podjazdami.
W Port Talbot 15 minut przerwy na dotankowanie bo jechałem z 15 minut bez płynów i szybką szamke.
Początkowo wiał boczny mocno przeszkadzający wiatr, ale za Bridgend odbiłem bardziej na wschód i zajebiście się pociskało i tak aż do domu. Ostatnie 10km to już noga miękka była konkretnie. Przypuszczałem, że zrobiłem jakieś 140 może 150km, ale po sprawdzeniu mapy miłe zaskoczenie. Dodatkowo biorąc pod uwagę że zrobiłem jedną oficjalną przerwe dłuższą niż 5 minut to całkiem nieźle poszło.

Podjazd od Treorchy © panmisiek

Pod szczytem na rozjeździe © panmisiek

Rozjazd pod szczytem © panmisiek

Ten fragment zjeżdzałem 2 razy :)
Fragment właściwego zjazdu do Port Talbot © panmisiek


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami

na torze

  • DST 16.49km
  • Czas 00:41
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 49.33km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 175( 94%)
  • HRavg 133( 71%)
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 maja 2013 | dodano: 22.05.2013

Tor ma długość około 460 metrów.
Co chwile zatrzymywałem się żeby wyregulować przerzutki i podkręcałem sprężyny w pedałach, bo jak raz chciałem mocniej depnąć to mi but wyskoczył.

Tor cardiff © panmisiek


Tor cardiff © panmisiek


Kategoria po mieście, ze zdjęciami

rowerowa szkoła życia - 500km po pagórkach, górkach i ściankach

  • DST 502.30km
  • Czas 19:14
  • VAVG 26.12km/h
  • VMAX 67.26km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 163( 88%)
  • HRavg 126( 68%)
  • Podjazdy 2200m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2013 | dodano: 04.05.2013

3 dni wolnego z rzędu + dobre prognozy pogody + od jakiegoś miesiąca myśl o dalszym wyjeździe i stało się...

Była koncepcja jedynie na Birmingham ale wychodziło "tylko" 400km więc dorzuciłem jeszcze Oxford i narodziła się nowa życiówka.
Dzień wcześniej w pracy już tak się nakręciłem, że nie było opcji odpuścić.
Rano po przebudzeniu brak chęci, ale po wstaniu z łóżka się zmotywowałem i zacząłem pakowanie itd. Miałem wyjechać koło 9, a o 9:30 wstałem:). Nie spieszyłem się bo wiedziałem że i tak będę jechał całą noc i wrócę następnego dnia koło południa.

Część mojego majdanu :) © panmisiek

Wyjazd o 12:15 2 maja.
Wiatr zachodni około 6mil/h, słoneczko i około 20 stopni, więc do Oxfordu jechało się całkiem przyjemnie.
Wersja długodystansowa © panmisiek

Koło 140kma na dziurawej drodze spada mi lampka (ułamał się zatrzask, ale jeździłem tak już z miesiąc, ale akurat na wyjeździe skończył żywot, no cóż pozostała mi później jazda przez całą noc z lampką w dłoni:/ ).
Do Oxfordu wjeżdżam o 19:30, średnia lekko ponad 28km/h.
Na wjeździe do Oxfordu odrazu rzuca się w oczy bardzo dobra infrastruktura rowerowa. Jadę prosto pod Universytet, im bliżej celu tym więcej rowerzystów dosłownie całe masy:) Pod samym Uniwerkiem to już chyba prawie jak w Holandii, gdzie by się nie popatrzeć to dziesiątki rowerów:)
Pstrykam kilka zdjęć i lecę na kebaba do parku przy uczelni.
Oxford University - jeden z wielu budynków © panmisiek

Oxford University cd © panmisiek

Przystanek w parku Uniwersytetu na kebaba © panmisiek

Około 20:30 ubieram się we wszystkie ciepłe ciuchy jakie wziąłem (jak wychodziłem z domu to przypomniałem sobie o rękawiczkach:) ). Odpalam wszystkie lampki i ogień na Birmingham jeszcze za jasności.
Przyczepiłem do torby lampkę, ale uchwyt był zbyt luźny i na wyjeździe z miasta odpadła mi na dziurach, ale na szczęście nie słuchałem muzyki bo bym nie słyszał że spadła:), więc założyłem ją na kask.
Na wylocie zahaczam jeszcze o sklep dotankować bidony i pytam o taśmę klejącą bo chciałem przykleić lampkę do kierownicy, ale nie mieli.
Już po ciemku wyjeżdżam na dobre z Oxfordu, robi się zimno (5-6 stopni), ale jadąc nie czuje tego. Co chwile lekki podjazd i zjazd po ciemku przy prędkości 50km/h z lampką w dłoni świecącą max na 10 metrów w przód daje sporo frajdy.
Na 246kmie zatrzymuje się na bułke i tak z 15 minut mi zeszło, ruszam i marznę jak cholera! Nie mogłem się rozgrzać długi długi czas.
Pod Coventry kilka ścianek i wjeżdżam do miasta, drogi rewelacyjne, płaskie jak stół w całej anglii nie spotkałem jeszcze takich. Przejeżdżam przez dzielnice milionerów (co chaty to głowa mała). Do Birmingham dojeżdżam około 2:30 i zahaczam o dworzec autobusowy, gdzie miła kobitka z informacji pilnuje mi roweru kiedy ja idę za potrzebą. Zachciało mi się spać i tak z 20 minut przymykałem oczy żeby troszkę odpocząć. Jak już się zebrałem to ta kobitka zagadała czy ja pracuje (miała na myśli czy utrzymuje się z kolarstwa, ale nie skumałem na początku) powiedziałem jej że akurat mam 3 dni wolnego w pracy i zrobiłem sobie wycieczke:).
Wyjeżdżam pod Selffridge (centrum handlowe) pstrykam zdjęcie i ruszam w końcu w kierunku domu trzęsąc się z zimna jak galareta.
Selffridge - centrum handlowe © panmisiek

Wyjazd z miasta to co chwile długi podjazd z ścianką na końcu i kawałek zjazdu i tak kilka razy.
Chyba o 4:30 dochodzę jakiegoś typka wymieniamy kilka zdań i dalej jadę swoim tempem. Zacząłem marznąc naprawdę konkretnie, ale o przystanku nie było mowy bo gdybym się zatrzymał to pewnie nie utrzymałbym kierownicy tak by mną telepało, było 3-4 stopnie. Marzyłem o ciepłej herbacie, słońcu i przerwie na przemian, ale dopóki nie zrobiło się ciepło mogłem tylko marzyć o przystanku. Na 395km około 6:30 robię przystanek na stacji benzynowej na herbatę, ogrzanie się i dotankowanie bidonów. Po 20 minutach na stacji temperatura wzrosła już do 7 stopni i już było przyzwoicie. W Gloucester odbiłem na południowy-zachód i zaczęła się rzeźnia. Zachodni wiatr 16mil/h i ścianki około 10-12% dały mi konkretnie po nogach (nie widać tego na wykresie).
W okolicach 420km zatrzymuje się w jakimś zajeździe gdzie były ławeczki na zewnątrz. Poleżałem 20 minut i już bez przystanku ruszyłem do domu. Od mostu w Chepstow do Cardiff wiatr konkretnie dmuchał, ale to już na pełnym luzie jechałem.

Przez cały wyjazd zjadłem:
5 bułek
10 musli
4 twixy
10 bananów
pół czekolady
4 żelki
kebaba

Wydoiłem:
6,5L głównie izotoników i jakichś energetyków w proszku
1 herbata
1 red bull
1 puszka coli

To zapiski z każdej przerwy kiedy wyłączałem pulsometr.
2h2m 122sr 159max 57,8km
1h22m 136sr 163max 94,2km
3h23m 136sr 158max 186,27km (Oxford)
2h40m 132sr 159max 246,8km
2h45m 126sr 156max 315,95km
3h20m 121sr 395km
1h21m 119sr 138max ...km??
3h51m 121sr 150max 502km

3 mapki bo tak mi było łatwiej w telefon ścieżkę trasy wprowadzić. Szkoda że te mapki źle liczą przewyższenia bo wyszło by pewnie bliżej 3tys:)



Kategoria hardcory, 50km>, 30km>, 300km>, 200km>, 100km>, solo, ze zdjęciami

troche gór...

  • DST 190.45km
  • Czas 07:22
  • VAVG 25.85km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 172( 92%)
  • HRavg 143( 77%)
  • Podjazdy 1600m
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 marca 2013 | dodano: 29.03.2013

Traska jak zwykle wyznaczana na oko.
Wiatr wschodni około 20mil/h.
Do Newport pierwsze 15km z mordewindem, ale później aż do 50km gdzie zrobiłem pierwszy przystanek troszke wiatr pomagał. Na główny podjazd lajtowo sie wturlałem bo nie było stromych odcinków. Na zjeździe troche marny asfalt ale i tak się fajnie leciało pod koniec zaczął wiatr pizgać i więcej jak 45km/h nie mogłem ukręcić:/.

Stąd przyjechałem, jeszcze kawałek do szczytu © panmisiek


Fota z google maps bo niechciało mi się zatrzymywać, tak się fajnie zjeżdżało. Zjeżdzałem drogą po prawej stronie do miejsca z którego robione było zdjęcie. © panmisiek


Na zjeździe:) © panmisiek

W Crickhowell (73km) pełno turystów i ludzi wyubieranych w ciuchy do chodzenia po górach.
Te mapki ze strony bikemap bardzo kiepsko odzwierciedlają profil trasy.
Zrobiłem mapke z odcinka pomiędzy Abergavenny a Monmouth, ale i tak marnie to wygląda. W życiu nie podjechałem tylu tak stromych ścianek na odcinku 20km. Dodatkowo "asfalt" na tym odcinku był totalnym sitem i wiało w twarz. Ojj ciężko było!

W Monmouth mały shoping i szamka.
Od Monmouth do Chepstow jechałem najlepszej jakości asfaltem jaki spotkałem na całej wyspie:) Cały ten odcinek jechałem wzdłuż rzeki i cały czas były łagodne podjazdy które nawet mnie nie męczyły bo już się chyba zahartowałem po odcinku ze ściankami.
Minąłem zniszczoną katedre (zdjęcie z google.maps)
Zniszczona katedra w Tintern © panmisiek

Podjechałem 4km górke, która nie chciała się skończyć (takie miałem wrażenie co chwile, że już wyżej nie wyjadę a tu co zakręt byłem zaskoczony).
Przed Chepstow już nie miałem apetytu na batony bo zjadłem ich przez cały dzień sporo, wiec trochę mnie odcieło na koniec pod domem.
Od Chepstow aż do domu wiatr w plecy prawie cały czas, więc końcówkę jechało się przyjemnie.

Wyjazd 10:10
Powrót 18:20 a obawiałem się że nie zdążę przed zachodem słońca ale na styk się udało.


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, hardcory, solo, ze zdjęciami

mini zwiedzanie

  • DST 16.76km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.47km/h
  • VMAX 36.23km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 lutego 2013 | dodano: 20.02.2013

Mega pogoda, 12 stopni i niebo bez chmur. Więc w ramach walki z kacem pojechałem z kumplem spod londynu pokazać mu część zatoki i objechać kawałek miasta. Wjechaliśmy przez przypadek na ekspresówke ale odrazu zaczęli wszyscy na nas trąbić i wracaliśmy się poboczem do najbliższego ronda z którego źle zjechaliśmy.

Panorama na zatokę © panmisiek


Kategoria po mieście, ze zdjęciami

OBRĘCZE!!!

  • Sprzęt Felt F5C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 listopada 2012 | dodano: 22.11.2012

W końcu po prawie miesiącu od zakupu i chyba rokiem planów dostałem drugą najważniejszą część układanki. OBRĘCZE CARBON 38mm:)
Odrazu poleciały na wage.
20H przednia waży 450gram
24H tylna waży 444gramy
Piasty z zaciskami ważą równo 300gram. Co daje 1194gramy + szprychy, nyple i opaski. W 1400gramach zmieszcze się na pewno może nawet sporo poniżej.

Obręcz Carbon Clincher 38mm waga © panmisiek


Kategoria ze zdjęciami