Wycieczkowo
Dystans całkowity: | 4038.50 km (w terenie 3.00 km; 0.07%) |
Czas w ruchu: | 167:14 |
Średnia prędkość: | 24.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 87.50 km/h |
Suma podjazdów: | 53437 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 142 (75 %) |
Suma kalorii: | 86377 kcal |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 224.36 km i 9h 17m |
Więcej statystyk |
Czechy dz1
-
DST
118.30km
-
Czas
04:36
-
VAVG
25.72km/h
-
VMAX
85.20km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
164( 90%)
-
HRavg
132( 72%)
-
Kalorie 2464kcal
-
Podjazdy
2073m
-
Sprzęt Trek Madone 3.1
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/modern/activity/1379268312
Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, w grupie, Wycieczkowo
Mille Pennines 1000km Audax cz 4
-
DST
100.00km
-
Czas
04:53
-
VAVG
20.48km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz 3
-
DST
266.00km
-
Czas
13:14
-
VAVG
20.10km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz 2
-
DST
366.60km
-
Czas
14:28
-
VAVG
25.34km/h
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, solo, hardcory, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Mille Pennines 1000km Audax cz1
-
DST
284.10km
-
Czas
11:49
-
VAVG
24.04km/h
-
VMAX
80.90km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
170( 93%)
-
HRavg
119( 65%)
-
Kalorie 17866kcal
-
Podjazdy
11740m
-
Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
-
Aktywność Jazda na rowerze
https://connect.garmin.com/modern/activity/1241363...
Spakowany na 99%
dzien 0 przyjazd do blackpool z Garethem i na wejsciu zostalem zlany deszczem zanim zdazylem zlozyc rower i dostac sie do hostelu.
Start planowy o godz. 10:00 1 lipca
14 punktow kontrolnych do zaliczenia
1000km i 12000m przewyzszenia
To moj pierwszy wielodniowy brevet.
Dzien 1 0-284km 3471m
Prognozy pogody zapowiadaly ulewne deszcze po poludniu co sie niestety sprawdzilo.
Pobudka o 6.
Finalne pakowanie i wyjazd do lidla po zapasy jedzenia.
Do punktu startu dojechalem cos przed 9. Sniadanko, zrzut bagazu ktory pozniej byl w PK Askrigg przez ktory przejezdzalismy 3 razy (tam tez byla opcja noclegu), odebranie karty brevetowej, pogawedka i jazda.
Punktualnie o 10 90 osob wystartowalo, spodziewalem sie spokojnego tempa na poczatku ale przez pierwsza godzine zrobilismy 36km a przez 3h rowne 100km takze nie bylo obijania (mocny wiatr w plecy pomogl).
Ekipa w komplecie
W zalozeniu mialem jechac z Garethem ALexem i Adamem przez wiekszosc dystansu...
Alex
Adam
Okolo 130km zaraz przed PK dopadla nas ulewa ktora przeczekalismy na przystanku autobusowym.
Kawalek po PK znowu podobna sytucja tylko tym razem chowalismy sie pod drzewem...
Okolo 150km Alex przyspieszyl i tyle go widzielismy, wiec reszte dnia jechalismy we 3.
Finalem dnia byl podjazd Hardknott Pass (200Km) gdzie nachylenie dochodzilo do 30% (glownie trzymalo ponad 20). Lekko nie bylo ale dzieki przelozeniu 34-50 11-32 jakos sie wturlalem nie pchajac roweru jak to 1/4 ludzi zrobila.
Pod sam koniec dnia odlaczylem sie od chlopakow i przyspieszylem bo strasznie mi stopy zmarzly i chcialem sie jak najszybciej dostac do PK.
Temperatura pod koniec dnia spadla do 4 stopni.
Do duzego PK Askrigg docieram o 23:59
Szama, prysznic i spanie... no wlasnie spedzilem prawie 4h w lozku a spalem 1,5h...
Dzien 2 284-646km - kilkadziesiat km przez Szkocje.
Zapowiadal sie bardzo dlugi i bardzo nieprzyjemny dzien ze wzgledu na deszcz i bardzo mocny wiatr wiejacy 20mil/h. Temperatura poczatkowo wynosila 9 stopni.
Pobudka o 5:30. Sniadanie i okolo 6 wyjazd z Garethem bo Adam i Alex wystartowali nieco wczesniej.
Juz na pierwszym kilometrze rozpoczal sie podjazd z fragmentami 25% wiec rozgrzewki nie bylo zadnej :/
Ujechalismy 20km i Gareth'a zaczelo bolec sciegno achillesa wiec musial zakonczyc swoja przygode...
Ruszylem solo dosc zwawo z nadzieja ze zlapie chlopakow. Zaczely sie klopoty zoladkowe ale jakos od punktu do punktu jechalem. Na 2 PK dnia probowalem podregulowac tylna przerzutke bo cos zle dziala i finalnie urwala mi sie linka przy manetce. SUPER. Do duzego PK 210km a do najblizszego miasteczka/wiochy pewnie z 60-70 (jednak nie bylo zadnego sklepu rowerowego), no coz postanowilem ze jade dalej na jednej przerzutce (wlasciwie to maly i duzy blat wiec dwie).
Jeszcze spotkalem grupke ludzi i pytalem czy nie maja linki zapasowej ale niestety nie poratowali na dodatek powiedzieli mi ze sie wycofuja bo warunki ich psychicznie zniszczyly...
Wjezdzam do Szkocji
Zahaczylem jeszcze o lokalny pub za potrzeba a tam impreza na calego :) Spiewy i tance az mi smak na browarka naszedl ale sobie odpuscilem.
Turlalem sie po podjazdach zygzakiem co by kolana oszczedzac bo jakbym cisnal w lini prostej to podejrzewam ze moja jazda by sie skonczyla po 2gim dniu.
Dostanie sie do kolejnego PK w Lockerbie zajelo mi 4h (70km jazdy). Wiatr strasznie masakrowal ale wiedzialem ze od tego momentu juz bedzie coraz latwiej wiec jakos przetrwalem ten hardcore.
Na wyjezdzie z miasteczka zlapalem sie jakichs dwoch typkow i jechalem z nimi przez wiekszosc reszty dnia.
Do Askrigg (duzy PK) dotarlem okolo 3.
Tradycyjnie szama, prysznic i do spania.
I znowu nie moglem zasnac :/ Wiec z 3.5h w lozku przespalem max 2h -troche malo.
Obraz po bitwie...
Dzien 3 646-900km Dzien 33% scian...
Prognozy pogody byly poza wiatrem super wiec przynajmniej tyle dobrego.
Dzien wczesniej Alex odpuscil jazde w brevecie ale chcial przejechac dzien 3 wiec byl moim gregario :).
Zanim wystartowalismy musialem wymienic linke od przerzutki co nie bylo super latwym zadaniem bo prowadzenie jest w ramie a ja mialem za soba 650km i niemal nieprzespane dwie noce, ale jakos to ogarnalem i wystartowalismy jako ostatni o godz 9:30.
Pierwsze 60km w nieco ponad 2h wiec tempo poczatkowo eleganckie.
Wyprzedzila nas grupka lokalnych riderow ktorzy niedzielny trening jechali, Alex nie pozostal obojetny i wyszedl na czolo i dosc powaznie naciagnal chlopakow :) Ja dalem sobie spokoj z takimi atrakcjami.
Zaraz przed 1 PK pekla mi szprycha w tylnym kole ale wyciagnalem ja i nieco wycentrowalem i dalo sie jechac dalej. Zatrzymalismy sie w jakims pubie na kawe z ktorej zrobilo sie piwko z frytkami :).
Po takim postoju strasznie mnie na spanie wzielo ale szybko to minelo.
Zmierzalismy w kierunku wschodniego wybrzeza do zatoki Roobin Hood'a gdzie byl PK (780km). Przerwa na kawe i ciatko.
Od tego momentu zaczal sie ultra hardcore. Przez kolejne 2h ujechalismy az 20km... Jechalismy sciezkami gdzie najczesciej widziane znaki to "33%".
Widzac taki wykres wiadome bylo ze lekko nie bedzie.
Jak slonce zaczelo zachodzic to wjechalo mi zmeczenie z trzech dni i dodatkowo brak snu wiec probowalem sie ratowac gumami z kofeina. W pewnym momencie nie bylem juz w stanie za bardzo jechac wiec Alex zapytal mnie czy nie chce sie zatrzymac na kilka minut usiasc na lawce i cos przekasic. Pomoglo! Ale tylko na pol godziny a do PK zostalo nam 22 mile (godz 23:45). Jakos krecilismy i im blizej PK tym bardziej chcialo mi sie spac ale jakos probowalem sie motywowac.
Ostatnie 5km probowalem przyspieszyc prawie na maksa co by sie nieco pobudzic i troche pomoglo. Dotarlismy w jednym kawalku. Tym razem to nawet prysznica nie bralem tylko cos przekasilem i poszedlem spac. W koncu udalo sie normalnie zasnac.
Przespalem sie 3h.
Dzien 4 100km powrot do Blackpool
To juz byla formalnosc.
Jeden podjazd na poczatek i pozniej juz po plaskim pod wiatr do konca.
Zaczelismy jazde w grupce z 10-15 osob ale po kilku km ja zostalem bo bolaly mnie kolana i nie chcialem ich forsowac.
Tak wiec ostatnia setke jechalem solo.
Limit czasu konczyl sie o godz 13 a ja wyjechalem okolo 7 wiec na spokojnie bez pospiechu ukonczylem pierwszego Breveta 1000km okolo 11:30.
Gdyby byla lepsza pogoda i nie mial bym problemow technicznych impreze napewno udaloby sie ukonczyc szybciej lub byc poprostu mniej zmeczonym gdybym ukonczyl w podobnym czasie. Najwazniejsze jest doswiadczenie ktore wynioslem z tego wyjazdu. Nastepne imprezy beda napewno latwiejsze przez te ciezkie chwile i doswiadczenia ktore przetestowaly moja wole walki.
Wystartowalo 90 osob
Ukonczylo 38...
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, ze zdjęciami, 30km>, 50km>, Wycieczkowo, Brevety
Over the Mountains and Misty Wildernesses Brevet 400km + dojazd
-
DST
532.50km
-
Czas
23:17
-
VAVG
22.87km/h
-
VMAX
78.60km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
HRmax
159( 86%)
-
HRavg
123( 66%)
-
Kalorie 10071kcal
-
Podjazdy
6400m
-
Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.strava.com/clubs/130178
Wyjazd sobota 0:45
Powrot niedziela 11:10
Brutto 34h 25m Netto 21h 30m
35 osob okolo tylko startowalo.
Start okolo 5:30 solo.
Na poczatku breveta zlalo mnie konkretnie, ale pozniej az do nocy bylo przyzwoicie, ale jak zaczelo lac w nocy to caly przemoczony i wychlodzony bylem. Dodatkowo niewyspany bo 2h sie tylko kimnalem.
Zaczalem jazde swoim tempem i powoli doganialem ludzi. Na 1 PK widzialem grupke z 8osob ktora ruszyla kilka minut przede mna i wiedzialem ze dobrze by bylo ich zlapac przed kolejnym PK. Troszke podkrecilem tempo i gdzies po 30km doszedlem do chlopakow z ktorymi jechalem juz do samego konca.
W dzien jechalo sie super bo wiatr lekko w plecy, sloneczko swiecilo, widoki piekne, a jak przyszla noc to zrobilo sie zimno i mokro. Dodatkowo w kurtce rozwalil mi sie zamek i nie moglem nic z tym zrobic wiec dodatkowo sie wychlodzilem.
Widoki byly najlepsze jakie w UK widzialem do tej pory. Zjazdy podjazdy poezja.
Przez ostatnie 100km myslalem tylko zeby dojechac do konca.
Epicka trasa, byloby zajebiscie gdyby tylko nie padalo.
W planie mialem wrocic na rowerze po brevecie, ale bylem zbyt ujechany/niewyspany zeby sie tego podjac
Wiec pojechalem zlapac pociag i czekalem 3,5h w Cheltenham.
Przewyzszen wyszlo okolo 6300-6400m realnie (ostatni 1000 jest obciety bo padl mi garmin)
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, Wycieczkowo, ze zdjęciami
Bournmouth
-
DST
434.11km
-
Czas
15:34
-
VAVG
27.89km/h
-
VMAX
77.50km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
159( 86%)
-
HRavg
125( 67%)
-
Kalorie 8106kcal
-
Podjazdy
3526m
-
Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd cos kolo 3 w nocy.
Po 100km i postoju ktory zrobilem kawaleczek wczesniej zlapalem gume.
Piekny sloneczny dzien. Slonce zjaralo mi rece az skora mi zeszla...
Mialem problemy techniczne bo na duzy blat mi nie przerzucalo, ale w koncu sie zatrzymalem i to ogarnalem.
Mialem takze problemy zoladkowe i musialem co 1-1,5h stawac :/
Generalnie lajtowa jazda
https://connect.garmin.com/activity/820823828
https://connect.garmin.com/activity/820824069
https://connect.garmin.com/activity/820824309
Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, solo, Wycieczkowo
Kreta - Grecja
-
DST
151.72km
-
Teren
3.00km
-
Czas
07:43
-
VAVG
19.66km/h
-
VMAX
74.10km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
172( 91%)
-
HRavg
142( 75%)
-
Kalorie 4502kcal
-
Podjazdy
3190m
-
Sprzęt Giant (sprzedany)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstępnie wyznaczyłem trase na 120-130km mającą prowadzić na południe i następnie na zachód, ale coś mi się kierunki pomyliły i wyszło na to że chciałem objechać najwyższą góre na Krecie.
Wypożyczyłem górala Scott scale 60, wkręciłem swoje szosowe pedały i ruszyłem o 11:30 na trase mając w zamierzeniu powrót przed zachodem słońca. Nie sprawdziłem jednak jaki dystans rzeczywiście wyjdzie mi tą trasą którą sobie zaplanowałem. Podjazdy w większości z nachyleniem 6-8% ale trafiały się i w okolicach 20%. Sama jazda to non stop podjazd lub zjazd.
Troche pochmurnie początkowo było więc widoki były ograniczone, ale i tak było bardzo przyjemnie przemieszczać się w nieco egzotycznej roślinności.
Przeoczyłem jedno skrzyżowanie i zjechałem 5km i jakies 350m w dół tracąc około godziny na tym, więc gdyby nie ta pomyłka byłbym może w stanie dojechać do domu bez pomocy znajomych.
Brakło mi około 50km żeby dojechać do domu, niestety zmuszony byłem dzwonić po znajomych którzy byli na wycieczce w stolicy Krety w Heraklionie żeby mnie zgarnęli w drodze powrotnej bo bez świateł w górach nie było możliwości jechać.
Pierwsze miasteczko © panmisiek
Kolejna wioska © panmisiek
Początek serpentyn © panmisiek
Widok za siebie © panmisiek
Pierwszy porządniejszy zjazd © panmisiek
Miasteczko na szczycie góry © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
Kolejny przyjemny zjazd © panmisiek
Dolina © panmisiek
Dolina cd © panmisiek
Witraże w kościele w jednej z wiosek © panmisiek
Coraz gorsza i węższa droga © panmisiek
Na mapie droga wyglądała jak asfaltówka a tu wpakowałem sie na totalne odludzie © panmisiek
Tu było ciężko 14-17% © panmisiek
Ostatni ale i najlepszy zjazd © panmisiek
Maszinu © panmisiek
Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami, Wycieczkowo