panmisiek prowadzi tutaj blog rowerowy

panmisiek

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczkowo

Dystans całkowity:4038.50 km (w terenie 3.00 km; 0.07%)
Czas w ruchu:167:14
Średnia prędkość:24.15 km/h
Maksymalna prędkość:87.50 km/h
Suma podjazdów:53437 m
Maks. tętno maksymalne:173 (95 %)
Maks. tętno średnie:142 (75 %)
Suma kalorii:86377 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:224.36 km i 9h 17m
Więcej statystyk

Czechy dz1

  • DST 118.30km
  • Czas 04:36
  • VAVG 25.72km/h
  • VMAX 85.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 164( 90%)
  • HRavg 132( 72%)
  • Kalorie 2464kcal
  • Podjazdy 2073m
  • Sprzęt Trek Madone 3.1
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 września 2016 | dodano: 03.10.2016
Uczestnicy

https://connect.garmin.com/modern/activity/1379268312


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, w grupie, Wycieczkowo

Mille Pennines 1000km Audax cz 4

Poniedziałek, 4 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 3

Niedziela, 3 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, hardcory, solo, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz 2

Sobota, 2 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016

http://www.bikestats.pl/posts/postedit/1485334


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, Brevety, solo, hardcory, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Mille Pennines 1000km Audax cz1

  • DST 284.10km
  • Czas 11:49
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 80.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170( 93%)
  • HRavg 119( 65%)
  • Kalorie 17866kcal
  • Podjazdy 11740m
  • Sprzęt Cannondale Synapse Carbon di2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 lipca 2016 | dodano: 08.07.2016

https://connect.garmin.com/modern/activity/1241363...



Spakowany na 99%


dzien 0 przyjazd do blackpool z Garethem i na wejsciu zostalem zlany deszczem zanim zdazylem zlozyc rower i dostac sie do hostelu.
Start planowy o godz. 10:00 1 lipca 
14 punktow kontrolnych do zaliczenia
1000km i 12000m przewyzszenia
To moj pierwszy wielodniowy brevet.


Dzien 1 0-284km 3471m
Prognozy pogody zapowiadaly ulewne deszcze po poludniu co sie niestety sprawdzilo.
Pobudka o 6.
Finalne pakowanie i wyjazd do lidla po zapasy jedzenia.
Do punktu startu dojechalem cos przed 9. Sniadanko, zrzut bagazu ktory pozniej byl w PK Askrigg przez ktory przejezdzalismy 3 razy (tam tez byla opcja noclegu), odebranie karty brevetowej, pogawedka i jazda.

Punktualnie o 10 90 osob wystartowalo, spodziewalem sie spokojnego tempa na poczatku ale przez pierwsza godzine zrobilismy 36km a przez 3h rowne 100km takze nie bylo obijania (mocny wiatr w plecy pomogl).

Ekipa w komplecie



W zalozeniu mialem jechac z Garethem ALexem i Adamem przez wiekszosc dystansu...

Alex


Adam

Okolo 130km zaraz przed PK dopadla nas ulewa ktora przeczekalismy na przystanku autobusowym.
Kawalek po PK znowu podobna sytucja tylko tym razem chowalismy sie pod drzewem...
Okolo 150km Alex przyspieszyl i tyle go widzielismy, wiec reszte dnia jechalismy we 3.



Finalem dnia byl podjazd Hardknott Pass (200Km) gdzie nachylenie dochodzilo do 30% (glownie trzymalo ponad 20). Lekko nie bylo ale dzieki przelozeniu 34-50 11-32 jakos sie wturlalem nie pchajac roweru jak to 1/4 ludzi zrobila.



Pod sam koniec dnia odlaczylem sie od chlopakow i przyspieszylem bo strasznie mi stopy zmarzly i chcialem sie jak najszybciej dostac do PK.
Temperatura pod koniec dnia spadla do 4 stopni.
Do duzego PK Askrigg docieram o 23:59
Szama, prysznic i spanie... no wlasnie spedzilem prawie 4h w lozku a spalem 1,5h...

Dzien 2 284-646km - kilkadziesiat km przez Szkocje.
Zapowiadal sie bardzo dlugi i bardzo nieprzyjemny dzien ze wzgledu na deszcz i bardzo mocny wiatr wiejacy 20mil/h. Temperatura poczatkowo wynosila 9 stopni.

Pobudka o 5:30. Sniadanie i okolo 6 wyjazd z Garethem bo Adam i Alex wystartowali nieco wczesniej.
Juz na pierwszym kilometrze rozpoczal sie podjazd z fragmentami 25% wiec rozgrzewki nie bylo zadnej :/
Ujechalismy 20km i Gareth'a zaczelo bolec sciegno achillesa wiec musial zakonczyc swoja przygode...
Ruszylem solo dosc zwawo z nadzieja ze zlapie chlopakow. Zaczely sie klopoty zoladkowe ale jakos od punktu do punktu jechalem. Na 2 PK dnia probowalem podregulowac tylna przerzutke bo cos zle dziala i finalnie urwala mi sie linka przy manetce. SUPER. Do duzego PK 210km a do najblizszego miasteczka/wiochy pewnie z 60-70 (jednak nie bylo zadnego sklepu rowerowego), no coz postanowilem ze jade dalej na jednej przerzutce (wlasciwie to maly i duzy blat wiec dwie).
Jeszcze spotkalem grupke ludzi i pytalem czy nie maja linki zapasowej ale niestety nie poratowali na dodatek powiedzieli mi ze sie wycofuja bo warunki ich psychicznie zniszczyly...

Wjezdzam do Szkocji

Zahaczylem jeszcze o lokalny pub za potrzeba a tam impreza na calego :) Spiewy i tance az mi smak na browarka naszedl ale sobie odpuscilem.
Turlalem sie po podjazdach zygzakiem co by kolana oszczedzac bo jakbym cisnal w lini prostej to podejrzewam ze moja jazda by sie skonczyla po 2gim dniu.
Dostanie sie do kolejnego PK w Lockerbie zajelo mi 4h (70km jazdy). Wiatr strasznie masakrowal ale wiedzialem ze od tego momentu juz bedzie coraz latwiej wiec jakos przetrwalem ten hardcore.

Na wyjezdzie z miasteczka zlapalem sie jakichs dwoch typkow i jechalem z nimi przez wiekszosc reszty dnia.
Do Askrigg (duzy PK) dotarlem okolo 3.
Tradycyjnie szama, prysznic i do spania.
I znowu nie moglem zasnac :/ Wiec z 3.5h w lozku przespalem max 2h -troche malo.

Obraz po bitwie...

Dzien 3 646-900km Dzien 33% scian...
Prognozy pogody byly poza wiatrem super wiec przynajmniej tyle dobrego.
Dzien wczesniej Alex odpuscil jazde w brevecie ale chcial przejechac dzien 3 wiec byl moim gregario :).
Zanim wystartowalismy musialem wymienic linke od przerzutki co nie bylo super latwym zadaniem bo prowadzenie jest w ramie a ja mialem za soba 650km i niemal nieprzespane dwie noce, ale jakos to ogarnalem i wystartowalismy jako ostatni o godz 9:30.

Pierwsze 60km w nieco ponad 2h wiec tempo poczatkowo eleganckie.
Wyprzedzila nas grupka lokalnych riderow ktorzy niedzielny trening jechali, Alex nie pozostal obojetny i wyszedl na czolo i dosc powaznie naciagnal chlopakow :) Ja dalem sobie spokoj z takimi atrakcjami.

Zaraz przed 1 PK pekla mi szprycha w tylnym kole ale wyciagnalem ja i nieco wycentrowalem i dalo sie jechac dalej. Zatrzymalismy sie w jakims pubie na kawe z ktorej zrobilo sie piwko z frytkami :).



Po takim postoju strasznie mnie na spanie wzielo ale szybko to minelo.
Zmierzalismy w kierunku wschodniego wybrzeza do zatoki Roobin Hood'a gdzie byl PK (780km). Przerwa na kawe i ciatko.




Od tego momentu zaczal sie ultra hardcore. Przez kolejne 2h ujechalismy az 20km... Jechalismy sciezkami gdzie najczesciej widziane znaki to "33%".


Widzac taki wykres wiadome bylo ze lekko nie bedzie.




Jak slonce zaczelo zachodzic to wjechalo mi zmeczenie z trzech dni i dodatkowo brak snu wiec probowalem sie ratowac gumami z kofeina. W pewnym momencie nie bylem juz w stanie za bardzo jechac wiec Alex zapytal mnie czy nie chce sie zatrzymac na kilka minut usiasc na lawce i cos przekasic. Pomoglo! Ale tylko na pol godziny a do PK zostalo nam 22 mile (godz 23:45). Jakos krecilismy i im blizej PK tym bardziej chcialo mi sie spac ale jakos probowalem sie motywowac.
Ostatnie 5km probowalem przyspieszyc prawie na maksa co by sie nieco pobudzic i troche pomoglo. Dotarlismy w jednym kawalku. Tym razem to nawet prysznica nie bralem tylko cos przekasilem i poszedlem spac. W koncu udalo sie normalnie zasnac.
Przespalem sie 3h.

Dzien 4 100km powrot do Blackpool

To juz byla formalnosc.
Jeden podjazd na poczatek i pozniej juz po plaskim pod wiatr do konca.
Zaczelismy jazde w grupce z 10-15 osob ale po kilku km ja zostalem bo bolaly mnie kolana i nie chcialem ich forsowac.
Tak wiec ostatnia setke jechalem solo.
Limit czasu konczyl sie o godz 13 a ja wyjechalem okolo 7 wiec na spokojnie bez pospiechu ukonczylem pierwszego Breveta 1000km okolo 11:30.
Gdyby byla lepsza pogoda i nie mial bym problemow technicznych impreze napewno udaloby sie ukonczyc szybciej lub byc poprostu mniej zmeczonym gdybym ukonczyl w podobnym czasie. Najwazniejsze jest doswiadczenie ktore wynioslem z tego wyjazdu. Nastepne imprezy beda napewno latwiejsze przez te ciezkie chwile i doswiadczenia ktore przetestowaly moja wole walki.

Wystartowalo 90 osob 
Ukonczylo 38... 


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, ze zdjęciami, 30km>, 50km>, Wycieczkowo, Brevety

Over the Mountains and Misty Wildernesses Brevet 400km + dojazd

  • DST 532.50km
  • Czas 23:17
  • VAVG 22.87km/h
  • VMAX 78.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 159( 86%)
  • HRavg 123( 66%)
  • Kalorie 10071kcal
  • Podjazdy 6400m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 maja 2016 | dodano: 30.05.2016


http://www.strava.com/clubs/130178


Wyjazd sobota 0:45
Powrot niedziela 11:10
Brutto 34h 25m Netto 21h 30m
35 osob okolo tylko startowalo.

Start okolo 5:30 solo.
Na poczatku breveta zlalo mnie konkretnie, ale pozniej az do nocy bylo przyzwoicie, ale jak zaczelo lac w nocy to caly przemoczony i wychlodzony bylem. Dodatkowo niewyspany bo 2h sie tylko kimnalem.
Zaczalem jazde swoim tempem i powoli doganialem ludzi. Na 1 PK widzialem grupke z 8osob ktora ruszyla kilka minut przede mna i wiedzialem ze dobrze by bylo ich zlapac przed kolejnym PK. Troszke podkrecilem tempo i gdzies po 30km doszedlem do chlopakow z ktorymi jechalem juz do samego konca.
W dzien jechalo sie super bo wiatr lekko w plecy, sloneczko swiecilo, widoki piekne, a jak przyszla noc to zrobilo sie zimno i mokro. Dodatkowo w kurtce rozwalil mi sie zamek i nie moglem nic z tym zrobic wiec dodatkowo sie wychlodzilem.

Widoki byly najlepsze jakie w UK widzialem do tej pory. Zjazdy podjazdy poezja.
Przez ostatnie 100km myslalem tylko zeby dojechac do konca.
Epicka trasa, byloby zajebiscie gdyby tylko nie padalo.

W planie mialem wrocic na rowerze po brevecie, ale bylem zbyt ujechany/niewyspany zeby sie tego podjac
Wiec pojechalem zlapac pociag i czekalem 3,5h w Cheltenham.
Przewyzszen wyszlo okolo 6300-6400m realnie (ostatni 1000 jest obciety bo padl mi garmin)




Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, hardcory, w grupie, Wycieczkowo, ze zdjęciami

Bournmouth

  • DST 434.11km
  • Czas 15:34
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 77.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 159( 86%)
  • HRavg 125( 67%)
  • Kalorie 8106kcal
  • Podjazdy 3526m
  • Sprzęt Canyon Ultimate CF SLX Custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 lipca 2015 | dodano: 23.08.2015

Wyjazd cos kolo 3 w nocy.
Po 100km i postoju ktory zrobilem kawaleczek wczesniej zlapalem gume.
Piekny sloneczny dzien. Slonce zjaralo mi rece az skora mi zeszla... 
Mialem problemy techniczne bo na duzy blat mi nie przerzucalo, ale w koncu sie zatrzymalem i to ogarnalem.
Mialem takze problemy zoladkowe i musialem co 1-1,5h stawac :/
Generalnie lajtowa jazda

https://connect.garmin.com/activity/820823828


https://connect.garmin.com/activity/820824069

https://connect.garmin.com/activity/820824309


Kategoria 100km>, 200km>, 300km>, 30km>, 50km>, solo, Wycieczkowo

Kreta - Grecja

  • DST 151.72km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:43
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 74.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 172( 91%)
  • HRavg 142( 75%)
  • Kalorie 4502kcal
  • Podjazdy 3190m
  • Sprzęt Giant (sprzedany)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 października 2014 | dodano: 18.11.2014

Wstępnie wyznaczyłem trase na 120-130km mającą prowadzić na południe i następnie na zachód, ale coś mi się kierunki pomyliły i wyszło na to że chciałem objechać najwyższą góre na Krecie. 
Wypożyczyłem górala Scott scale 60, wkręciłem swoje szosowe pedały i ruszyłem o 11:30 na trase mając w zamierzeniu powrót przed zachodem słońca. Nie sprawdziłem jednak jaki dystans rzeczywiście wyjdzie mi tą trasą którą sobie zaplanowałem. Podjazdy w większości z nachyleniem 6-8% ale trafiały się i w okolicach 20%. Sama jazda to non stop podjazd lub zjazd. 
Troche pochmurnie początkowo było więc widoki były ograniczone, ale i tak było bardzo przyjemnie przemieszczać się w nieco egzotycznej roślinności.
Przeoczyłem jedno skrzyżowanie i zjechałem 5km i jakies 350m w dół tracąc około godziny na tym, więc gdyby nie ta pomyłka byłbym może w stanie dojechać do domu bez pomocy znajomych.
Brakło mi około 50km żeby dojechać do domu, niestety zmuszony byłem dzwonić po znajomych którzy byli na wycieczce w stolicy Krety w Heraklionie żeby mnie zgarnęli w drodze powrotnej bo bez świateł w górach nie było możliwości jechać.

Pierwsze miasteczko
Pierwsze miasteczko © panmisiek

Kolejna wioska
Kolejna wioska © panmisiek
Początek serpentyn
Początek serpentyn © panmisiek
Widok za siebie
Widok za siebie © panmisiek
Pierwszy porządniejszy zjazd
Pierwszy porządniejszy zjazd © panmisiek

Miasteczko na szczycie góry
Miasteczko na szczycie góry © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25%
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25%
W miasteczku nadziałem się na taki o to podjazd... stawiam że było conajmniej 25% © panmisiek
Kolejny przyjemny zjazd
Kolejny przyjemny zjazd © panmisiek
Dolina
Dolina © panmisiekDolina cd
Dolina cd © panmisiek
Witraże w kościele w jednej z wiosek
Witraże w kościele w jednej z wiosek © panmisiek
Coraz gorsza i węższa droga
Coraz gorsza i węższa droga © panmisiek
Na mapie droga wyglądała jak asfaltówka a tu wpakowałem sie na totalne odludzie
Na mapie droga wyglądała jak asfaltówka a tu wpakowałem sie na totalne odludzie © panmisiek
Tu było ciężko 14-17%
Tu było ciężko 14-17% © panmisiek
Ostatni ale i najlepszy zjazd
Ostatni ale i najlepszy zjazd © panmisiek
Maszinu
Maszinu  © panmisiek


Kategoria 100km>, 30km>, 50km>, solo, ze zdjęciami, Wycieczkowo