miniatura Alp ale i tak zajebista
-
DST
135.65km
-
Czas
04:49
-
VAVG
28.16km/h
-
VMAX
68.22km/h
-
HRmax
168( 93%)
-
HRavg
141( 78%)
-
Podjazdy
1150m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coś ostatnio weny do jazdy nie miałem, i dodatkowo po wyjeździe do Plymouth zaczęło mnie boleć ścięgno Achillesa i dzisiaj znowu po około 60km zaczęło boleć. Poszło by sporo szybciej gdybym znał drogę, bo tak to musiałem się co chwile zatrzymywać i ustawiać GPSa.
Pierwsze 60km lajtowo poszło bo trochę w plecy dmuchało, tylko co chwile te nieszczęsne przystanki na GPSa. Kilka razy musiałem zawracać bo na niezliczonej ilości rond łatwo było źle zjechać.
Koło 65km zahaczyłem o sklep bo przez najbliższe kilkadziesiąt km nie przewidywałem żadnego sklepu. Pojadłem, popiłem i ruszyłem na ponad 20km podjazd. Jedynie ostatnie kilka km było stromo, a tak to luzik.Pierwsze "poważne" górki
© panmisiekTam się turlam :)
© panmisiekMiasteczko w dolinie
© panmisiek"Namiastka" podjazdu w alpach
© panmisiekW dole widać miasteczko
© panmisiekWidok z ostatniej serpentyny
© panmisiek
Zjeżdżając tam przez chwile miałem wrażenie, że jadę w alpach bo wszystko wyglądało identycznie poza tym, że nie było szczytów ośnieżonych.Tam chwile później zjeżdzałem
© panmisiek
Jeszcze koło 100go kma zbluzgałem babe bo wyjechała z bocznej drogi, ujechała 5-10metrów i zjeżdżała w kolejną uliczke
Kategoria ze zdjęciami, solo, 50km>, 30km>, 100km>