ITALIA 2 Dzień: Lecco-Pian dei Resinelli; na mecie 15 etapu Giro d`Italia
-
DST
120.53km
-
Czas
05:11
-
VAVG
23.25km/h
-
VMAX
59.74km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Podjazdy
2720m
-
Sprzęt Felt F5C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowo każdy dzień zaczynał się od przyrządzenia obfitego śniadania co by moc przez cały dzień trzymała.Tradycyjne śniadanie na bogato
© panmisiek
Najedzeni ruszamy do Lecco gdzie 3 godziny przed zakończeniem etapu będą przejeżdzać kolarze. Pogoda była idealna jak wyjeżdzaliśmy, lecz prognozy pogody nie były zbyt pozytywne.Zwarci i gotowy ruszamy na etap w Lecco
© panmisiek
Po ujechaniu około 30km zaczął padać deszcz, więc zatrzymaliśmy się na chwilę w kamienicy.Przymusowa przerwa na trasie
© panmisiek
Już na wjeździe do Lecco zatrzymujemy się i ubieramy na siebie wszystkie zabrane ciuchy. Jak się okazało tylko ja i Mariusz wzięliśmy coś ze sobą z czego ja całkiem sporo więc dałem Dominikowi kurtkę, bez której napewno porządnie by zmarzł (w kurtce i tak trochę zmarzł).W Lecco
© panmisiek
Zaczęło naprawdę mocno padać więc zatrzymaliśmy się w kawiarni. Wypiliśmy po kawie, troszke się podsuszyliśmy, ogrzaliśmy się, zabraliśmy jakieś katalogi z Giro i ruszyliśmy kibicować do centrum miasta na trasę. Było około 15 stopni, padał deszcz a my trzęśliśmy się jak galarety. Jakiś starszy facet zobaczył nas i dał nam parasol:). Po przejechaniu zawodników ruszyliśmy w kierunku mety etapu.
Zostało nam sporo czasu więc podjazd staraliśmy się jechać bardzo powoli żeby potem nie czekać na szczycie i nie marznąć5km do mety w Pian Dei Resinelli
© panmisiek
Po dojechaniu na metę zostało nam około 40 minut do przyjazdu zawodników więc poszliśmy napić się czegoś ciepłego do schroniska. Tam poznany Włoch kupił każdemu po herbacie. Pogadaliśmy trochę i zaczęliśmy upychać gazety pod ubranie żeby potem na zjeździe nie zamarznąć.
Meta 15 etapu Giro Italia 2012 (Pian Dei Resinelli 1278m.n.p.m.)Pian Dei Resinelli 1278m.n.p.m.
© panmisiekPoznany Włoch
© panmisiek
Ustawiliśmy się 350metrów od mety. W między czasie zrobiliśmy sobie zdjęcie z osiołkiem, którego bardzo często można oglądać w trakcie wyścigu w TVOsiołek:)
© panmisiek
Panorama na finishRzut oka na ostanie kilkaset metrów przed metą
© panmisiek
Czekaliśmy chyba z 15 minut trzęsąc się z zimna. Było około 7 stopni i padał lekki deszcz. Lecz jak usłyszeliśmy helikopter to już nikt nie myślał o tym że jest zimno. Wyczekiwaliśmy na zawodników.
Etap wygrał Matteo Rabottini z Farnese, który uciekał przez prawie cały etap.Zwycięzca etapu Matteo Rabottini
© panmisiek
A gonił go Joaquin Rodriguez z Katushy, który uzyskał taki sam czas jak zwycięzca etapuJoaquin Rodriguez z Katushy
© panmisiek
Po przejechaniu sporej części zawodników zaczęliśmy zjeżdżać. Tłumy takie, że musieliśmy co chwile stawać. Niektórzy ludzie chcieli brać od nas bidony:). Najgorzej miał Marcin, który był ubrany na krótko. Tak nim telepało, że nie był w stanie kierownicy utrzymać (było 7-8 stopni). Zatrzymaliśmy się i rzuciłem propozycje żeby ubrał chociaż na siebie worek na śmieci. Dodatkowo przechodziła jakaś rodzinka ubrana w płaszcze przeciwdeszczowe, pokazałem palcem na kobietę i po polsku powiedziałem, że Marcinowi by się taki płaszczyk przydał. Kobieta to zauważyła i zaczęła wypakowywać z torby swoje graty. Po chwili wyjmuje płaszczyk i daje go Marcinowi. Podziękowaliśmy jej wielce. Ja tylko marzyłem o tym żeby zjechać jak najszybciej do Lecco bo wiedziałem, że będzie tam trochę cieplej. Zatrzymaliśmy się jeszcze obok słynnego Diabła, który jest na wielkich tourach.Słynny Diabeł
© panmisiek
Powrót to zapierdzielanie ostro, byle jak najszybciej do domu. Coś się chłopaki ociągali, więc ostatnie kilkanaście kilometrów zasuwałem samotnie.Pian Dei Resinelli 1278m.n.p.m.
© panmisiek
Kategoria w grupie, 50km>, 30km>, 100km>, Włochy 2012, ze zdjęciami